Wizarding War
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Shimazu Kazuyuki - Miyavi

Go down 
AutorWiadomość
Shimazu Kazuyuki
Czarodzieje
Czarodzieje
Shimazu Kazuyuki


Liczba postów : 1
Dołączył : 12/03/2013

Shimazu Kazuyuki - Miyavi Empty
PisanieTemat: Shimazu Kazuyuki - Miyavi   Shimazu Kazuyuki - Miyavi EmptyWto Mar 12, 2013 9:51 pm





Kazuyuki Shimazu




*****






Dane



    Imię: Kazuyuki
    Nazwisko: Shimazu
    Data urodzenia: 15.05
    Miejsce zamieszkania: Cyrk?
    Majętność: Biedny, biedaczek.
    Czystość krwi: 1/4
    Różdżka: 13 cali, bardzo sztywna, jabłoń i pióro gryfa. - Dzięki niej nie ma problemów z kontaktem ze zwierzętami i magią bazującą na ogniu.
    Strona: Brak, Peace and love
    Zajęcie: cyrkowiec






Historia

***

    Kazuyuki jest pełnoprawnym obywatelem Japonii. Znaczy się - teraz już tylko w połowie, bo stara się o to cholerne obywatelstwo brytyjskie, którego nie chcą mu te urzędasy dać, bo jest.. inny. Podobno stanowi zagrożenie. Dlaczego? Człowiek jak każdy inny! Może posiada kilka dziwnych odchyłów od normy, ale jest prawie normalny. Nie lubi nazywać się wyrzutkiem!

    Noc. Shimazu Mayumi czytała książkę leżąc już w łóżku. Pan Shimizu właśnie przeglądał stare pisma z Ministerstwa Magii w Japonii. Nie zapowiadało się to dobrze. Jego żona została wezwana na przesłuchanie. Chcieli się dowiedzieć ile wie o świecie magii.. Nie! Nie może na to pozwolić! Oni usuną jej wszystkie wspomnienia! Musiał coś.. zrobić!
    -Mayumi. Zobacz co się dzieje z Kazuyukim. Tej nocy jest dosyć.. cichy. Sama rozumiesz. - opuścił głowę pogrążając się w dalszej lekturze. Nie chciał, by jego żona zobaczyła zmartwienie i łzy na jego policzkach.
    May kiwnęła tylko głową i odłożyła książkę na stolik. Posłusznie udała się w stronę pokoju ich syna. Jednak coś zatrzymało ją przed wejściem do środka. Drzwi były lekko uchylone. Stanęła tuż przy nich i zaczęła słuchać.
    -Rozumiesz? To proste. Popatrz. - tego nie mogła dojrzeć, jednak pojawił się rozbłysk czerwonego światła. Ogień.. Zrobiła mimowolnie krok do tyłu, jednak słychać było dalsze szepty Kazu.
    -Czy to normalne? W szkole się mnie boją Aito. Ja myślę, że to cudowne. Zobacz! To jest.. doskonałe.. Powinni mi zazdrościć! ZAZDROŚCIĆ AITO! ONI.. Oni..
    Mayumi otworzyła drzwi i nie mogła uwierzyć w to, co ujrzała. Bo.. nie ujrzała nic dziwnego. Kazu siedział na podłodze i patrzył się w pustą przestrzeń swego pokoju.
    -Kazu? Wszystko.. w-w porządku? - dziesięcioletni chłopiec tylko skinął głową i wrócił do patrzenia się w pustą przestrzeń.
    -To moja mama, nazywa się Mayumi. Ona tak nie potrafi. - May cofnęła się o krok.
    -Mamo? Aito mówi, że miło Cię poznać i jesteś bardzo ładna. - kobieta miała dosyć dziwny wyraz twarzy. Coś ścisnęło jej serce.. poczuła niemiłe ukłucie. Zamknęła drzwi i wyszła.


    Mayumi niedługo później dostała ponowne wezwanie do Ministerstwa Magii. Pan Shimizu był zdruzgotany, kochał swą żonę ponad wszystko. Dosłownie. Był skłonny oddać za nią życie i wszystko inne. Zawsze miał napisany testament, na wszelki wypadek. Trzymał go w bezpiecznym miejscu. Nie chciał by ich syn został z niczym, gdy się coś stanie.
    Kobieta została pozbawiona swych wspomnień. Poszło coś nie tak, jej wspomnienia zostały źle zmodyfikowane co doprowadziło ją do szaleństwa i późniejszego samobójstwa. Pan Shimizu nie wytrzymał tej presji, starał się jak mógł by zapewnić jej stabilność emocjonalną, ale nawet on zawiódł. Nie mógł tak żyć, nie mógł patrzeć na Kazuyukiego, bo zawsze widział w nim swoją żonę, Mayumi. Opuścił go. Nie widział innego wyjścia. Zostawił mu wszystko, lecz czym że jest całe dobro materialne dla dziesięciolatka? Nie posiadał innej rodziny. Trafił do..

    -Jak on się nazywa? - powiedziała szeptem i z wszechobecnym niepokojem dyrektorka ośrodka opiekuńczego. -Co się stało z jego rodzicami? - wpatrywała się z troską w dziesięciolatka.
    -Nic nie wiemy. On też nic nie mówi. Podejrzewamy, że może być niemy, ale możliwe, że to szok. On.. - policjant ściszył głos -..jest nieco inny. Trzeba na niego uważać.. może jakiś lekarz Pani Nakoma. Tu trzeba specjalisty. - zdjął czapkę w ramach pożegnania i skinął głową - niech Pani z nim porozmawia, może coś powie. Zaopiekujcie się nim. Nazywa się Kazuyuki. Kazuyuki Shimizu. - pożegnał się jeszcze raz i wyszedł.
    Stara już dyrektorka podeszła do chłopca i starała się spojrzeć w jego czarne oczy, ale dojrzała tylko.. pustkę.
    -Kazuyuki. Zostaniesz teraz u nas. Chodź ze mną. - zrezygnowana nie oczekiwała odpowiedzi. Wyciągnęła w jego stronę rękę, jednak on tylko na nią spojrzał i z tą samą grobową miną wstał. Zignorował jej rękę i po prostu wolnym krokiem udał się za nią.


    Został umieszczony w placówce. Był dziwny, nie posiadał kolegów. Wzbudzał odrazę w swoich znajomych, ale nie przeszkadzało mu to. Lubił gdy się go bali. Czuł się wtedy lepszy od nich. Pod każdym względem.

    -Kazuyuki. Wejdź, proszę. - Kirigaya spojrzał na niego z nad tych wszystkich papierzysk, które leżały na jego biurku. -Usiądź, proszę.
    Kazu powoli wszedł do pomieszczenia rozglądając się. Było dosyć dziwne. Na ścianach wisiały obrazy, bardziej kleksy z tuszu, były ogromne. Ściany były białe, a w pomieszczeniu unosiła się woń jakichś kadzideł, które drażniły jego nos. Spojrzał na Doktora Kirigayę. Wlepił w niego swe wielkie ślepia i usiadł posłusznie tuż przed nim. Tego dnia kończył jedenaście lat.
    -Miło Cię widzieć, Kazuyuki. Jak samopoczucie? Mam dla Ciebie niespodziankę. - sięgnął do swe szuflady, która bardziej przypominała sejf zamykany na trzy pary kluczy. Wyciągnął w jego stronę rękę ze zwitkiem papieru -..proszę. Ten jest do Ciebie.
    Kazyuki niepewnie sięgnął po kawałek zżółkłego pergaminu, który tkwił teraz już w jego dłoni. Z ciekawością złamał czerwoną pieczęć. Nie był zdziwiony. Wiedział, że jest inny. Wyjątkowy.


    Tym samym sposobem trafił do Hogwartu. Nie rozumiał dlaczego. Przecież pochodził z Japonii.. może nie chcieli go w tutejszej szkole magii? Nie ważne. Tiara przydziału przydzieliła go do Gryffindoru. Miał tylko jeden wielki problem. Przez wszystkie lata jego nauki w tejże szkole codziennie po lekcjach spotykał się ze swym nauczycielem od zaklęć, by pomógł mu opanować rzucanie zaklęć niewerbalnych. Kazuyuki jest niemy, nie widziano innej możliwości. Mimo, że na pierwszym roku szło mu to tragicznie to z wielkim trudem opanował je już w drugiej klasie. Był tylko do tyłu z całym materiałem. Pomagano mu. Nie wiedział dlaczego, on nikomu nie pomagał. Rozmawiał jedynie ze swoimi przyjaciółmi. Rozmawiał.. przynajmniej teoretycznie. Trzymał się na uboczu, sam. W szkole udało mu się zdobyć pozycję obrońcy w drużynie Quidditcha.

    -Aito.. ogień mnie słucha. Mogę zrobić wszystko. Chciałbym pracować ze smokami. Wyjechać do Rumunii. Zwiedzić świat! Ale jestem inny. Rozumiesz Aito?
    Dlatego trafiłem tutaj. Do mojej nowej rodziny, Aito.


    Nie wiedział co dalej zrobić ze swym życiem. Ukończył szkołę z przeciętnymi wynikami. Nie interesowało go udzielanie się w wojnie. Nie zaakceptowano by go. Trzymał się na uboczu, dopóki nie natknął się na cyrk. Cyrk odmieńców. Był tego dnia w okolicy. Wtedy to się stało. Ktoś rozprzestrzenił ogień. Cały czas boryka się z myślami, że to jego wina. Mógł nad tym zapanować. Od zawsze był jego sojusznikiem. Jak jego rodzina, której mu brakowało. Postanowił im pomóc. Pomóc w odbudowie cyrku. Dołączył do nich. Jego mocną stroną okazała się iluzja, ale nie była ona zwykła.
    No robił takie z ognia, jak Gandalf i jego fajerwerki! Znalazł wspólny język z tygrysami i wszystkim z rodziny kotowatych, które przestały obawiać się jego ognia. Czuł nad nim władzę. Jego różdżka została specjalnie zmodyfikowana, teraz wygląda jak batuta dyrygenta w kolorze ciemnoniebieskim ozdobiona srebrnymi cienkimi liniami, które wyglądają jak pęknięcia. Dzięki temu może jej używać swobodnie podczas występu. Potrafi też połykać ogień, jednak nie robi to takiego wrażenia jak domniemana iluzja. Gdyby postawiono mu jakieś ograniczenie zawsze może być mimem, bo chyba właśnie takie jest jego przeznaczenie. Kazuyuki jest niemy, z wyboru. Gdy Aito nie chce go słuchać miewa ataki szału. Wtedy nic nie jest w stanie go uspokoić, robi się dosyć.. niebezpieczny. Wtedy nie panuje nad magią, ogień wymyka mu się spod kontroli. Potrafi siedzieć w jednym miejscu i patrzeć się w jeden punkt przez cały dzień.







Charakter i wyglad zewnetrzny

***

    Kazyuki wygląda wręcz tragicznie. Wystraszyłbyś się go na ulicy, z pewnością. Już pomijając fakt, że jest niebezpiecznie kościsty, jego wadze na pewno daleko do przeciętnej przyjętej normy. Często się zmienia. Lubi wprowadzać zmiany w swoim wyglądzie, a szczególnie tyczy się to licznych tatuaży i kolczyków, które znajdują się nie tylko na jego twarzy. Jest słabym człowiekiem. Nie posiada wielkiej siły fizycznej. Należy do niskich osób. Rankiem mierzy zaledwie 165 centymetrów. Można by wziąć go za małe dziecko - potwora.

    Kazuyuki jest zamknięty w sobie. Może to przez to, że nie ma w zwyczaju się odzywać? Nie korzysta z mowy. Uwielbia ciszę. Nie lubi słuchać, woli patrzeć. Gdyby był w stanie wyłączyłby też swój zmysł słuchu pozostawiając wszystko dla oczu.
    Nie wiadomo zbyt wiele o jego charakterze. On sam w niego się nie zagłębiał, a jedyne co można wywnioskować to jego czyny. Zrobiłby wszystko by ratować swoją nową-odmienną rodzinę. Nie zostawi ich na pastwę losu, bo teraz jest ich częścią. Jego jedynym prawdziwym przyjacielem jest Aito. Nikt nie wie jak wygląda i jak się prezentuje w jego głowie. Rozmawia z nim. Jednak.. też nie używa słów. Nauczył się pewnych gestów, jednak nie jest to język migowy, bo to jest o wiele bardziej złożone i skomplikowane.
Powrót do góry Go down
 
Shimazu Kazuyuki - Miyavi
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wizarding War :: Moje magiczne ja! :: » Karty postaci :: Nieaktywni-
Skocz do: