Wizarding War
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Esy i Floresy

Go down 
+2
Pandora White
Mistrz Gry
6 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Mistrz Gry
Czarodzieje
Czarodzieje
Mistrz Gry


Liczba postów : 445
Dołączył : 10/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptyNie Mar 10, 2013 9:44 pm

Najpopularniejsza księgarnia na Ulicy Pokątnej. Znajdziesz tutaj każdą nowość wydawniczą, czasem odbywają się tu także spotkania z autorami.

Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 6:57 pm


Ziewnęłam, buzia otworzyła mi się jakoś strasznie szeroko, pokazując kilku "klientom" moje przewspaniałe uzębienie. Już siódmą godzinę byłam w pracy, od siedzenia na tym strasznie niewygodnym drewnianym krześle bolał mnie tyłek i plecy. Kiedy byłam mała myślałam, że ludzie pracujący w księgarniach mają fajnie. Całe dnie spędzone między książkami, przecie to życia nie wystarczy, żeby je wszystkie przeczytać. A tu figa, mali ludzie wiedzcie, że ludzie, którzy pracują w księgarniach, bibliotekach albo innych antykwariatach wcale nie mogą czytać tych wszystkich książek. Przewalone, ale cóż tak bywa, na szczęście szef dał mi promocje dziesięć procent na wszystkie książki, niech mu Merlin w dzieciach wynagrodzi. Kolejne ziewnięcie, odkąd w kraju zaczęło się dziać tak beznadziejnie coraz mniej ludzi kupowało tomy i w ogóle cokolwiek. Mrocznym wzrokiem Cerbera spojrzałam w stronę grupki studentów siedzących przy jednym ze stolików, po co my tu daliśmy miejsce do siedzenia. Ludzie to nie jest czytelnia tu się kupuje książki, a nie siada i czyta... Miałam ochotę krzyknąć na nich. Jednak powstrzymałam się, zależało mi na tej cholernej pracy bo z kasą po ostatnim miesiącu było trochę cienko. Kolejny głośny haust powietrza, więc co powinnam robić. Siedzieć, ładnie się uśmiechać i pomagać wszystkim przychodzącym tu licząc w ten sposób na jakieś pokaźne napiwki. Taaak ten plan jest trochę nudny, ale mi się podoba. Właściwie jak mogłam skończyć w takim nudnym miejscu. Miałam HODOWAĆ SMOKI do cholery, a nie sprzedawać słowa zapisane na papierze. Wszystko przez tą głupią Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami i pytanie o Druzgotki. Co mają Druzgotki do Smoków do jasnej ciasne.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Go??
Gość




Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 6:57 pm

Diana korzystała właśnie z chwili wolnego. Zdążyła wykonać swoją pracę w Ministerstwie Magii, która niezmiernie ją nudziła. Przy tonach papieru jakie przechodziły jej przed oczami można było dostać bzika, albo choroby oczu. Nie wszyscy czarodzieje poprawnie wypełniali rubryczki. Nieważne czy to ankiety czy raporty, Diana wielokrotnie łamała sobie głowę nad rozszyfrowywaniem pisma i nanoszeniem poprawek. Dlatego kiedy opuściła swój boks, odetchnęła z ulgą. Czym prędzej udała się poza Ministerstwo, które swoją wielkością i ilością zatrudnionych pracowników ją przytłaczało. Nogi zaniosły ją na Pokątną, gdzie po rozgrzewającej malinowej herbacie postanowiła pochodzić po sklepach.
W redakcji Czarownicy też nie miała co robić. Ostatni artykuł napisała tydzień temu i bach!
Brak pomysłów. Bardzo to ją dręczyło, wysilała się na kreatywność i wszelkie próby kończyły się serią potarganych pergaminów. Potrzebowała tematu, motywu... jakiegoś wyraźnego bodźca, który pomógłby jej zacząć pisać. Weszła do Esów i Floresów z przekonaniem, że może tu znajdzie swoje natchnienie. Rozejrzała się po wnętrzu z pewną tkliwością. Kochała książki, a to miejsce wręcz pękało od ich nadmiaru. Jak na księgarnie z resztą przystało. Przez chwilę patrzyła na dziewczynę za ladą, po czym zniknęła między regałami szukając swojej weny.
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 6:58 pm

Niecierpliwie spoglądałam na zegarek. Miałam wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Już od kolejnych kilku zerknięć wskazówka przesunęła się może o dwie minuty, aaaaa jeszcze chwilkę i moja głowa wybuchnie. Jeśli tak dalej pójdzie to dalsza praca gdziekolwiek będzie niemożliwe, a co się wtedy ze mną stanie. Umrę w domu z niezapłaconym wynajmem i będzie na mnie kapać z dziury w dachu. Nieee moja przyszłość nie może wyglądać tak strasznie. Na pewno jest jakoś możliwość by skończyło się to lepiej. No nie wiem będę iść Pokątną i znajdę kupon na czarodziejską loterię, albo przynajmniej na mugolską. Na prawdę jest mi to wszystko jedno byle tylko przestać pracować dwanaście godzin dziennie. Najpierw osiem tutaj, potem uzupełniać dokumenty jakimś ludziom z ministerstwa, za jakieś marne grosze. Przecież tego pieniędzmi nie można nazwać. Jak tak dalej mój los się będzie malował, to strzele sobie avadą w łeb i jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki moje wszystkie problemy znikną, albo przynajmniej rzucę marzenie o byciu smoczym hodowcą. Jakby się nad tym zastanowić to już całkiem ładną sumkę na ten cel odłożyłam. Jednak na ile by mi to wystarczyło gdy wyjadę. Na nic sam dojazd zjadł by połowę tej kwoty, a drugą opłacenie pierwszego semestru. Muszę znaleźć jakąś lepiej płatną pracę. Ciekawe ile płacą za kapowanie na mugoli. Muszę popytać na Nokturnie.
Nagle do sklepu przyszła jakaś dziewczyna, zerknęłam na nią przelotnie, ale nie przejęłam się tym jakoś za bardzo. Gdybym przejmowała się każdym "klientem" to byłabym już łysa, albo przynajmniej siwa. Przejmować zaczynam się dopiero wtedy gdy wejdzie ktoś ogolony na łyso, albo z maską Śmierciożercy. Innych ludzi nauczyłam się już olewać. Jednak, jak na grzecznego sprzedawce przystało, uśmiechnęłam się sztucznie i czekałam, aż ktoś łaskawie postanowi może coś kupić. Wiem mam bardzo wygórowane życzenia, przecież kto przychodziłby do księgarni, żeby zakupić jakiś przedmiot.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Go??
Gość




Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:00 pm

Nie było łatwo. Trafiała na książki, które już czytała. Jej własna biblioteka w rodzinnym domu był większa od tej księgarni z dwa razy tyle. Crouchowie szanowali wiedzę jaką dawały im księgi. Wśród zakurzonych tomisk można było znaleźć wiele skarbów.
Diana przechadzała się bez większego celu, czasami łapała jakąś książkę i wertowała po czym odkładała. Niecierpliwiła się. Minęła dział z podręcznikami i autobiografiami wybitnych inaczej czarodziejów. Może jakiś poradnik? Jej przydałby się " Jak pozbyć się niechcianego narzeczonego - milion sposobów dla Ciebie!", a nie " Jak rozkochać w sobie bogatego czarodzieja". Prędko opuściła ten dział by wylądować w "obyczajówce".
Może jakieś głupoty ją odstresują i dobrze wpłyną na pisanie artykułów? Sięgnęła po pierwszy lepszy tom o wiele mówiącym tytule " Czarodziejska noc ". Potem poszło jak z górki, nawet zgarnęła poradnik " Dodaj sobie odwagi - z nami zajmie Ci to tylko trzy dni!". I jak tu się nie skusić? Ruszyła do lady obłożona księgami. Ostrożnie położyła wszystko na ladzie. Oczom Diany ukazała się młoda, znudzona czarownica. Od razu można było poczuć, że ta najchętniej spaliłaby lokal śmiejąc się obłąkańczo. Crouch potrząsnęła lekko głową, chcąc rozwiać swoje wyobrażenie. Uśmiechnęła się i zagadnęła:
- Macie jakieś nowości?
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:00 pm

Kolejne zerknięcie i kolejny minimetr przesunięcia. Czy wy też macie wrażenie, że czasami ten cholerny czas płynie wolniej niż ślimak, a w momentach gdy tego najmniej chcemy biegnie jak szalony, nie oglądając się za siebie? Jaka sprawiedliwość na tym świecie? A no tak zapomniałam, nie ma sprawiedliwości. Umarła na zapalenie płuc, a to sierota. Za głośno krzyczała o tym, że śle się dzieje, aż sama umarła. Westchnęłam, znudzona zaczęłam przekładać jakieś książki to na jedną, to na drugą stronę lady. Jakoś nigdzie mi nie pasowały, kiedy już myślałam, że znalazłam dla nich idealne miejsce, usłyszałam czyjś głos nad sobą. Stała tam ta dziewczyna, która przed chwilą wyszła. Jak kazał właściciel uśmiechnęłam się najbardziej przyjaźnie jak potrafiłam.

-Z nowości mamy jakąś ostatnią część mugolskiej bajki o gadających hipopotamach o nazwie "Dolina Muminków w Listopadzie", są dwa kryminały "Pióro Hipogryfa" i "Coś dziwnego w Dolinie Godryka" no i romans z domieszkami fantasy. Osobiście polecam "Coś dziwnego w Dolinie Godryka", bardzo dobrze trzyma napięcie aż do ostatniej strony.- Powiedziałam z wytrenowanym już dla siebie sztucznym optymizmem, jednak ktoś kto mnie zna i tak nie uwierzyłby moim słowom. Kiedy mówiłam o książkach za pomocą zaklęcia przyciągnęłam do siebie wybrane tytuły. Przyglądając się im przypomniałam sobie o jeszcze jednym tomiku i kiedy miałam iść w jego stronę by zdobyć wybraną książkę ujrzaławiem w drzwiach mojego towarzysza boju. Kiedy zaczął iść moją stronę spojrzałam na zegarek i z niewyobrażalną radością stwierdziłam, ze mogę stąd spadać. Posłałam przepraszające spojrzenie Dianie, chwyciłam czarny płaszcz i już mnie nie było.

nmm
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:01 pm

/pierwszy/

Nastały ciężkie czasy. W magicznej społeczności powoli, lecz nieustanie szerzył się chaos. Z najpodlejszych zakątków miasta wypełzały wszelkiej maści szumowiny i coraz śmielej wtrącali w życie uczciwych czarodziejów. Niektórzy uważali ich nawet za bohaterów, obrońców czystej krwi. Cóż, wujek Algie mawiał: jak świat, światem obiboki i łajdacy zawsze chwytali się bzdurnych idei, byle dorwać się do władzy. Robili wszystko, żeby wymigać się od uczciwej pracy.
Frank znał swoje obowiązki. Schwytać każdego, kto dopuścił się poważnego wykroczenia, a następnie wysłać tam gdzie jego miejsce. Do więzienia.  
Zacisnął usta. Gdyby tylko było takie proste. Niestety. Nic nie było proste. Musiało się komplikować i wikłać. Najgorsze, że nie zapowiadało się, że szybko wyjdą z tym na na prostą. Wprost przeciwnie.  Miał dziwne przeczucie, że w przyszłości czeka ich jeszcze więcej kłopotów. Dałby wiele, żeby przeczucie nie było przeczuciami, ale wymysłami zrodzonymi w jego sfrustrowanym umyśle. Przez tych kilka ostatnich dni Longbottom był po prostu rozdrażnionym, żyjącym w poczuciu bezradności Aurorem. Nikim więcej.
Cóż takiego robił rozżalony Auror na ulicy Pokątnej? Odpowiedź była prosta. Zamierzał kupić prezent. W krótkiej przerwie między przypływami frustracji, a uganianiem się za Śmierciożercami, przypomniał sobie, że zbliżają się urodziny matki. Zaraz potem odezwało się w nim poczucie winy.
Dawno do niej nie pisałeś. Nie dałeś żadnego znaku, że żyjesz. Co masz na ten temat do powiedzenia, hmm? odezwało się surowym głosem sumienie.
Nie miał nic do powiedzenia na ten temat. Spuścił głowę i udał się na Pokątną. Żaden prezent nie zrekompensuje Aguście nerwów, jakie straciła, gdy zastanawiała się, czemu nie otrzymuje od niego listów. Prezent mógł być co najwyżej zadośćuczynieniem. Jedynym zadośćuczynieniem na jakie mógł obecnie sobie pozwolić. Dlatego chciał, aby było to coś wyjątkowego.
Po namyśle zdecydował się na książkę. Matka uwielbiała słowo pisane pod każdą postacią. Książka, wyjątkowa książka.
Pełen determinacji nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Księgarnia przywitała go bezruchem. Ten widok go zaskoczył. Sądził, że Esy i Floresy są takim miejscem, w którym zawsze panowuje duży ruch. Opustoszała księgarnia stanowiła dość przygnębiający widok.
- Dzień dobry - przywitał się Longbottom. Rozejrzał się dookoła, zastanawiając zza którego stosu książek wyjrzy głowa sprzedawcy.


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:06 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:01 pm

Apsik. Głośne kichnięcie wydobyło się gdzieś spomiędzy regałów. Regałów, dużych małych, wszystkie jednak uginały się pod ciężarem wiedzy i stron zapisanych książek. Czyiś marzeń, książki w obecnych czasach były jedną z nielicznych przestrzeni gdzie człowiek mógł myśleć to co chciał i jak chciał. No oczywiście nawet tam jawne krytykowanie władzy, czy jakiś innych ukrytych półświatków nie było najmądrzejszym pomysłem, jednak od czego jest symbolika. Mugole od zawsze posługiwali się takimi delikatnymi, zmysłowymi i subtelnymi znakami by inni od razu nie dowiedzieli się o co im chodzi. Muszę przyznać, że jak na takie nie do końca rozumne istotki był to naprawdę genialny pomysł. Nagle usłyszałam dzwonek, obwieszczający, że ktoś wszedł do księgarni. Ze stertą książek przed sobą ruszyłam w stronę lady i kasy. Taką przynajmniej miałam nadzieję, gdyż starta słowa pisanego nie ułatwiała mi za bardzo poruszania się. Jednak muszę przyznać, że bardzo ciekawe tomiszcza trzymałam przed sobą. "Ciepienia Młodego Werthera", "Giaur", "Dziady" i jeszcze jakiś tomik wierszy Sienkiewicza. Można by to nazwać kwiatem romantycznej literatury. Właściciel stwierdził, że w obecnych czasach domówienie książek o tematyce romantycznej może się całkiem dobrze sprzedawać. Jakby na to nie patrzeć był to z jednej strony bardzo dobry marketingowo pomysł, jednak władzy może się to nie spodobać aż tak bardzo. Idąc tak w stronę lady, z całkowicie zasłoniętym widokiem na drogę przede mną musiało zdarzyć się nieszczęście. Nie trzeba być jasnowidzem by domyślić się, że ja jako biedna "niewidoma" Panda wpadnę na nic niespodziewającego się chłopaka. W normalnych warunkach pewnie zaczęłabym na niego wrzeszczeć dlaczego tak stoi w miejscu i nie zwraca uwagi na otaczający go świat. Jednak cóż byłam w pracy więc musiałam całą winę wziąć na siebie... co zresztą było prawdą ale ciii.

-Bardzo przepraszam. Powiedziałam schylając się i zbierając książki.- Czy mogę w czymś panu pomóc.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:01 pm

Frank przestał się rozglądać. Zawiesił wzrok na stosie książek. Nie jakimś tam pierwszym lepszym stosie książek. Ten jeden stos porażał ilością woluminów. Frank z chorobliwą fascynacją przyglądał się, jak kolumna książek niebezpiecznie przechyla się w prawo. Niefrasobliwie rzucona kartka papieru, westchniecie w jej pobliżu - dosłownie wszystko mogło doprowadzić do zawalenia stosu. W księgarni rozpętałby się prawdziwy chaos.  
Tak bardzo pochłonęła go obserwacja, że nie pomyślał o przewrotnym losie, który wykorzystał tą nieuwagę i wysłał w jego kierunku Pandorę. Frank powrócił do rzeczywistości, dopiero, gdy coś twardego uderzyło go w ramię. Odsunął się gwałtownie. Stłumił cisnące się na usta przekleństwo. Nie wiedział czy powinien być bardziej zaskoczony czy zażenowany incydentem. Miał powody do wstydu. Był aurorem, który dał się podejść cywilowi. Co gorsze ten cywil wcale się do niego nie skradał. Dobrze, że nie było z nim kogoś, kto wypominałby mu to wszystko przez parę następnych tygodni. Starsi aurorzy niekiedy bywali aż nazbyt krytyczni w stosunku do swoich młodszych, mniej doświadczonych kolegów.
- Pani przeprosiny wynikają z konieczności czy z grzeczności? - zapytał, uśmiechając się pobłażliwie. Ma się rozumieć, mógł po prostu przyjąć przeprosiny albo warknąć na nią: uważaj jak chodzisz! Wybrał trzecią, mniej popularną opcję. Czasami mniej popularne rozwiązanie problemu okazuje się najlepsze. Z drugiej strony Frank mógł zadać takie, a nie inne pytanie z czystej przekory -  nagłej chęci sprzeciwienia się powszechnie przyjętym konwenansom. Zdarzało się, że tak właśnie postępował.  
Sprzedawczyni zbierała rozsypane książki. Longbottom postanowił jej pomóc i schylił się po te książki, które znajdowały się najbliżej niego. Na moment zamarł, wyraźnie zaintrygowany rysunkiem widniejącym na okładce książki. Rysunek był czarno - szarych, kolorze. Wydawał się zarówno piękny, jak i posępny.
Kwiaty zła głosił tytuł. Frank nigdy nie słyszał o Charlesie Baudelaire. Nie miał pojęcia, jakiego rodzaju poezję pisał ten człowiek, jednak musiała być niezwykła. W przeciwnym wypadku nie znalazłaby się na półce Esów i Floresów.
- Chcę kupić w prezencie książkę - Frank odłożył zebrane przez siebie książki na ladę. Pandora będzie wiedziała, gdzie dokładnie należy je umieścić - Dla osoby, która dużo wymaga, czyta wyłącznie ambitną literaturę i której jestem winien przeprosiny- ostatnią część zdania wypowiedział znacznie cichszym głosem.


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:06 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:02 pm

Walczyć czy nie walczyć ze światem. O to jest wielkie pytanie. Właściwie Panda bardzo chciała by móc walczyć o lepsze jutro, o oto by mogła robić co chce, czyli buntować się przeciwko całej reszcie. W jej przypadku korzenie buntu były utwierdzone w jej charakterze. Mała przekora, która rzadko w czymkolwiek zgadzała się ze światem. Wolała kreować go na swoją własną modłę. A każdy sposób był dobry. Pewnie teraz też zbuntowała by się przeciw Czarnemu Bałwanowi, ale w końcu zauważyła, że stoi na przegranej pozycji. Do walki z przeciwnikiem silniejszym od siebie trzeba było mieć dużo pieniędzy. Tak samo jak z uciekaniem z domu. Można zwiać nie mając grosza przy duszy, ale wtedy ludzie łapią cię dzień, albo dwa po opuszczeniu domu rodziców. Żeby wygrać walkę z Lordem Wielomordem oprócz pieniędzy przydali by się także sojusznicy, których też nie ma. Bo powiedzmy sobie szczerzę jakoś nie wierze w istnienie tajnej armii chcącej zgładzić Sami-Wiecie-Kogo... No i na pewno nie kierowałby nią Drops. Co się tak gapicie, przecież mówię, że nie jest to z żadnej strony możliwe i prędzej uwierzę, że mój rodzony brat się zmieni, niż w to, że ktoś poinformował mnie (byłą ślizgonkę) o istnieniu tajnego stowarzyszenia złożonego z mugolaków i czarodziei mniej lub bardziej czystych. Słysząc słowa chłopaka... mężczyzny zaśmiałam się pod nosem. Przejrzał mnie. W sumie to nas sprzedawców bardzo łatwo było przejrzeć.

-Raczej z konieczności lekko pomieszanej z przyzwyczajeniem. Jednak prosiłabym o nie wspominaniu tego drobnego szczegółu szefowi.- Powiedziałam kończąc zbierać książki i położyłam je wszystkie na ladzie. Słysząc słowa zamyśliłam się na chwilkę.- Ambitna literatura powiada pan. Może coś z klasyki, wydano ostatnio nowe tłumaczenie "Iliady" Homera, na przeprosiny najlepszy jest jakiś dobry kryminał. Człowiek przeczyta o jakimś strasznym morderstwie, albo innym niesamowicie przejmującym wydarzeniu i nagle stwierdza, że to życie nie jest jednak takie złe.- Dodałam. Skąd mogłam wiedzieć, że gadam takie głupoty. Przecież nie znałam tego gościa. Skąd niby miałam wiedzieć za co chce przerosić. Bożeeee. Spojrzałam za wzrokiem mężczyzny na tomik wierszy Charlesie Baudelaire.- Nie polecałabym tej książki. Zbiór tych wierszy bardziej potrafi zdołować. Chyba, że ktoś lubi opisy rozkładającego się trupa.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:02 pm

Hamlet rzekł: być albo nie być? Do tej sytuacji lepiej pasowało pytanie: walczyć czy nie walczyć? Sporo czynników opowiadało się za tym, żeby nie walczyć. Zakon ponosił straty. Ministerstwo chwiało się pod gradem ciosów wroga. Było źle i nic nie wykazywało na to, że niedługo będzie dobrze. A jednak Frank postanowił walczyć. Choćby bitwa okazałaby się z góry przegrana, wytrwa w niej do samego końca. Niech nazywają go głupcem, niepoprawnym idealistą.
Nie ryzykował swojego życia dla przygód i sławy. Sprzeciwił się terrorowi, gdyż czuł, że tak właśnie należy postąpić. Posłuchał serca, rozumu i sumienia. W czynnej walce miał szanse obronić to na czym najbardziej mu zależało. Bronił swoich poglądów i najbliższych osób. Odrzucił przeklętą ideę czystej krwi, przez którą ucierpiało tyle niewinnych istnień. Mówiąc krótko, miał dobre powody do walki. Frank szczerze wierzył że każdy, w kim tliła się nawet ta odrobina sprzeciwu wobec nikczemności i niesprawiedliwości odnajdzie swoje miejsce na froncie utworzonym przeciwko Śmierciożercom. Nie każdy musiał zaraz dołączać do Zakonu Feniksa. Istniały różne metod walki. Bieganie z różdżką za zwolennikami Czarnego Pana było tylko jedną z nich.
Longbottom skłonił się lekko przed Pandorą. Wyraził w ten sposób uznanie wobec zręcznej odpowiedzi czarownicy.
- Rozumiem. W takim razie szef niczego się ode mnie nie dowie - zapewnił.
Trzymana w dłoni książeczka nagle przestała być taka intrygująca. Rozkładające się trupy? Nie, zdecydowanie nie. Nie zamierzał wysyłać czegoś takiego matce. Znając ją, zdążyła już wyobrazić sobie jego martwe ciało. Pośpiesznie odłożył tomik wierszy. Kryminał? To brzmiało lepiej. W kryminałach nie opisywano ze szczegółami trupów, chociaż same w nich trupy występowały. Po tym co usłyszał o Kwiatach Zła zdecydował, że nie nie podaruje starszej kobiecie książki, w której pojawia się dużo zwłok.
- O czym jest... ta Iliada?
Tytuł brzmiał znajomo, jednakże nie potrafił przypomnieć sobie, gdzie się z nim spotkał. Niewykluczone, że kiedyś widział książkę w rodzinnym domu.
Jeśli Iliada zaliczała się do unikatów to musiała sporo kosztować. Na szczęście było go stać na droższe podarunki.


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:07 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:02 pm

Kiedy byłam mała bardzo chciałam dorosnąć. Chodzić spać o której bym chciała, móc samej zjeść całą blachę ciasta albo nie jeść warzyw. Kiedy byłam w szóstej klasie w Hogwarcie, wizja dorośnięcia przestała mi się podobać. Widziałam co się działo na świecie, wiedziałam, że kiedy dorosnę czy tego chcę czy nie będę musiała wybrać po, której stronie stanę i zacząć walczyć. Walczyć, a może raczej zginąć w imię nie do końca mojej idei. Umrzeć za kogoś, kto sam będzie przyglądał się z tyłu swoim marionetkom. Marzyłam wtedy w tej szóstej klasie by czas się zatrzymał, by ten rok szkolny i następny trwał w nieskończoność. By moje błahe codzienne problemy już na zawsze takie pozostały. Jednak nikt nie ma mocy kontrolowania czasu, nawet słynny zmieniacz czasu pozwalał jedynie cofać się do tyłu, ale cały czas nadal płynął. Bo nic nie trwa wiecznie, choćby się nie wiem jak bardzo tego pragnęło. Potem szkoła się skończyła, a ONI zginęli w "imię wyższego dobra". Czyli po to by jakiś tam idiota mógł siebie nadal uważać za Boga, który ma prawo decydować kto może, a kto nie chodzić po świecie. Kto mu dał takie prawo? Wiem Apacz, też uważa się za Merlin wie kogo, ale on nie zabiłby nikogo. Może i jest skończonym imbecylem, który twierdzi, że pozjadał wszystkie rozumy, ale nie posunąłby się do czegoś takiego. Kiedy skończyłam szkołę okazało się, że moje marzenia z dziecięcych lat to tak naprawdę koszmar. Jeden niekończący się zły sen. Może i mogę chodzić spać, o której chcę, ale co z tego jeśli codziennie po kilkunastu godzinach w pracy gdy wracam do domu po prostu padam jak trup na materac i śpię przez kolejne osiem godzin by znowu się obudzić i stwierdzić, że wracam na kolejne piętnaście godzin do różnych prac. Co natomiast do ciasta i warzyw to na słodycze mnie nie stać, a to często jedyna rzecz jaką mam w lodówce. Z zamyślenia wyrwał mnie głos klienta. Spojrzałam na niego uśmiechając się z wdzięcznością.

-Iliada jest to epos o słynnej wojnie trojańskiej. Historia w której nie da się powiedzieć, która strona jest całkowicie dobra, a która zła. Postacie są tam tak różne jak ludzie nas otaczający. Jest to opowieść o poświęceniu, głupich decyzjach, miłości i sprycie. Mamy tam wspaniałe opisy scen batalistycznych, w których przedstawione mamy różne plany bitwy, jest też wiele wspaniałych opisów.- Powiedziałam zaklęciem przywołując odpowiednią książkę. Kiedy już była w moich dłoniach delikatnie pogładziłam okładkę i podałam tom mężczyźnie.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:02 pm

Dzieciństwo kojarzyło się mu z zapachem bzów rosnących obok domu i rodzinnymi wyjazdami na wakacje.  A także z Hogwartem. Podobnie, jak wielu dorosłych, przeżywał chwile, w których marzył o powrocie do tego co było dawniej. Pragnął ponownie stać się chłopcem. Odzyskać pewności, że cokolwiek się zdarzy, wszechmocni mama i wszechmocny przybędą z odsieczą i naprawią wszelkie krzywdy.
Cóż za ironia losu. Dzieci marzyły o szybkim dorośnięciu, a kiedy już dorastały, były gotowe oddać wszystko za powrót dzieciństwa albo przynajmniej za szansę ponownego dokonania wyboru, który zaważył na ich dalszym życiu.
Pandora miała rację. Nic nie trwało wiecznie. Czas bezlitośnie weryfikował każdą decyzję. Niektóre gładko przechodziły próbę czasu,inne traciły atrakcyjność, zaś wynikające z nich konsekwencje obciążały człowieka na wiele lat.
Dorosły Frank nie czuł żalu. Poślubił ukochaną kobietę. Pracował w upragnionym zawodzie. Miał prawo czuć się kimś spełnionym. Nadal czuł się kimś spełnionym w życiu.
Co będzie za pięć lat? Za dziesięć? Za piętnaście? Świat uginał się pod brzemieniem wojny. Nie było żadnej, absolutnie żadnej gwarancji, że nie ugnie się pod nią i nie złamie.
Frank nie był w stanie nic na to poradzić. Cieszył się tym, posiadał. Przyjaciółmi. Pracą, dzięki której dało się wyżyć do końca miesiąca. Bezpiecznym schronieniem.
Przyjrzał się kolejnej książce, którą wręczyła mu sprzedawczyni. Na ciemnej okładce wytłoczono piękną czcionką tytuł i autora. Homer, Homer, Homer. W pamięci wreszcie odblokowała się właściwa przegródkę.
Starsza pani Longbottom uwielbiła antycznych twórców. Tych magicznego, niemagicznego pochodzenia. Wspominała nawet kilka razy o Homerze. Frankowi zrobiło się głupio, że o tym zapomniał.
Iliada opowiadała o wojnie? To kłopotliwe. Gdyby matka nie wypowiadała się tak przychylnie o autorze, Frank odsunąłby od siebie książkę. Wojna. To musiała być naprawdę niezwykła wojna.
Nie da się powiedzieć, która strona jest całkowicie dobra, a która zła. Opowieść o poświęceniu, głupich decyzjach, miłości i sprycie powtórzył w myślach za rozmówczynią.
- Jeśli o tym opowiada Iliada, to pod względem mentalności konflikty mugoli nie różnią się niczym od konfliktów czarodziejów - odparł, ostrożnie wertując strony - Nie muszą być gorsi od nas. Może są inni, dziwaczni, ale na swój sposób również interesujący.
Nie wiadomo do kogo wypowiedział te słowa. Bardziej do siebie samego czy do czarownicy. Możliwe, że po prostu głośno rozmyślał. Nie przejmował się, jak jego słowa zostaną odebrane przez otoczenie. Czystokrwiści czarodzieje, zaślepieni ideałami swojego mistrza tylko zazgrzytaliby zębami, słysząc te herezje. Ci bardziej tolerancyjni uśmiechnęli w geście uprzejmego zainteresowania. Bliżsi zrozumienia jego słów byli czarodzieje z mieszaną krwią i ci z nich, którzy wywodzili się z niemagicznych rodzin.
Auror zamknął książkę. Milczał. W tym milczeniu wyczuwało się oczekiwanie. Czekał na informację o cenie, bądź na komentarz do swojej wcześniejszej wypowiedzi.


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:07 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:03 pm

W ciągu tych dwóch lat pracy w dziurawym kotle i esach floresach nauczyłam się jednej rzeczy, nie być zbyt ciekawskim. To nigdy nikomu nie wychodziło na dobre. Jeśli ktoś zaczynał wtykać nos w cudze sprawy zwłaszcza w tak niebezpiecznych czasach zawsze działo się coś niedobrego. Nigdy nie wiesz czy informacja, którą otrzymasz wyniesie cię ponad innych czy będzie przyczyną twej śmierci. Słuchałam moich klientów, ale wypowiadane przez nich słowa brałam za swego rodzaju pieśń barda, za fikcję, którą nie warto brać na poważnie. Gdyby się uprzeć to przy takich zajęciach mogłabym napisać książkę opowiadającą o historiach spotykanych przeze mnie ludzi, o ich problemach, skomplikowanych sytuacjach, wszystkich dotyczących ich problemów, wad i zalet. Bo nikt nie jest idealnie biały, ani czarny. Każdy z nas ma swoje problemy, które zakrzywiają nasze tory to w kierunku zła to dobra. Westchnęłam cicho, zabierając kosmyk rudych włosów z twarzy i wpychając go za ucho. Czasami miałam wrażenie, że moje kudły miały własne życie i cały dzień w ciasnym kucyku nie był szczytem ich marzeń. W takich chwilach atakowały mą twarz z każdej możliwej strony jakby chciały mi udowodnić, że to one są tu szefem. Niech będą może z ich przewodnictwem losy mojej osoby będą lepsze i przestanę być tak wielkim bohaterem tragicznym. Nie lubię być postacią tragiczną.

-Wszystkie konflikty mają tą samą podstawę. Wszystkie rodzą się ponieważ ktoś uważał się za lepszego od innych. Pycha rodzi konflikty, gdyby nie ona nie dochodziło by do wojen, a wszystkie problemy załatwiane były by za pomocą negocjacji i wybierania złotego środka.- Powiedziałam, spoglądając na mężczyznę wzrokiem mówiąc, że to nie jest najlepsze miejsce na snucie takich tekstów. Ściany mają uszy, sufity oczy, a podłogi powtarzają wszystko echem. Spoglądałam na czarodzieja z mieszaniną zdziwienia i zirytowania. Wiem sama miałam podobne poglądy, ale kurde nie zamierzałam tak szybko pakować się do trumny, może on nie posiada powodów by być dłużej w jednym kawałku, ale ja nie chcę by ostatnią rzeczą jaką ujrzę było zielone światło. Mimo całej beznadziejności mojej egzystencji, nie tak miała się ona skończyć.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:03 pm

Niewyparzony język wpędzi cię w nieliche tarapaty wydawało się mówić spojrzenie rudowłosej czarownicy. Też mu nowina.
Nie była pierwszą i zapewne nie ostatnią osobą, która dawała do zrozumienia, by uważał na słowa. Tak jakby plótł same głupoty, nie przejmował się reakcją rozmówców.
Cóż, zazwyczaj nie przejmował się. Jak każdego wzorowego wychowanka Gryffindoru cechowała go odwaga i szczerość. Przeciwnicy Domu Lwa często zarzucali Gryfonom brak instynktu samozachowawczego. Wyśmiewali ich dążenia do heroizmu za wszelką cenę. Byli wnerwiający. Jednak wbrew wszelkim oskarżeniom, na przekór swoim krytykom, Gryfoni posiadali zdrowy rozsądek. Niektórzy z nich mieli go trochę mniej, pozostali trochę więcej, ale posiadali go niewątpliwie.
To dzięki zdrowemu rozsądkowi Frank był w stanie pojąć, iż w pewnych sytuacjach należało trzymać gębę na kłódkę.
Dyskusja ze sprzedawczynią nie zaliczała się do takich sytuacji. Mało prawdopodobne, aby Śmierciojad stał z uchem przy ścianie budynku, ale dla spokoju Pandory gotów był wyjrzeć zza drzwi i rozejrzeć się za kręcącymi się w pobliżu księgarni podejrzanymi typami.
- Ładnie powiedziane. Pogarda i arogancja prowadzą do wojen. A co z nienawiścią? Nienawiść podobno jest najgorsza. Pogardę da się złamać. Arogancję także. Nie widzę za to żadnego sposobu na złamanie dzikiej i ślepej nienawiści. Istnieje tylko jedno rozwiązanie. Powstrzymać ją, choćby siłą, zanim wszystko zniszczy. Nie mamy innego wyboru. Ogarnięci nienawiścią ludzie nie dają nam innego wyboru. Nie chcą ani negocjować ani szukać żadnych złotych środków - odrzekł sucho Frank.
Zaczął dostrzegać, że za bardzo się rozkręcił. Nie zajmował się zakupami, tylko prowadził poważną rozmowę. Jednakże nie nie próbował się powstrzymywać. Przypomniały się mu czasy, kiedy siadał z ojcem przed kominkiem i prowadził z nim "dojrzałą" pogawędkę. Tak mu się wówczas wydawało. Jaki dzieciak pokonałby swoimi argumentami trzeźwą argumentację dorosłego? Tak naprawdę ojcu chodziło o kształtowanie światopoglądów. Przekonywanie młodego umysłu do jasno określonych przekonań.
Niemal zgodził się ze stwierdzeniem Pandory. Pogarda tworzyła konflikty. Rzecz w tym, że nikt nie rodził się z pogardą do świata. Nabywał ją przez lata. Na przykład w Hogwarcie.  Zaciekła rywalizacja między Gryfonami i Ślizgonami częściowo brała się ze wzajemnej pogardy. Mało który uczeń głębiej się nad tym zastanawiał. Gryffindor i Slytherin OD ZAWSZE ze sobą walczyły. Dla uczniów było to coś zupełnie normalnego. Tłumaczyli to zwyczajnym szkolnym współzawodnictwem. Nawet Dumbledore, zwolennik pokojowej koegzystencji, akceptował tą tradycję.


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:07 pm, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:03 pm

Odwaga... Między odwagą, a głupotą wiedzie bardzo cieniutka granica, o czym już wiele razy zdążyłam się przekonać. Bo jakże inaczej nazwać ucieczkę po gzymsach przed rozwścieczonymi Puchonami, albo próbę negocjacji z wielką mięsożerną rosiczką. W momentach swego życia, zawsze gdy starałam się być odważna moje czyny mieszały się bardziej z kaskaderską głupotą, właściwie tyle razy ile w dzieciństwie omsknęłam się o śmierć tego nie sposób jest zliczyć. Można by z tego nakręcić jakiś film, albo teleturniej i obstawiać za którym razem nie wyjdę już z tego cała. Szczerość nie zawsze jest dobra, trzeba umieć rozpoznawać, przy których osobach można sobie na nią pozwolić, a kiedy lepiej przemilczeć prawdę i udać, że się jest kolejną owcą idącą za stadem. Nigdy nie twierdziłam, że mój instynkt samozachowawczy istnieje, do puki nie opuściłam ciepłego, rodzinnego domu i nie uświadomiłam sobie, że żyjąc jakimiś bzdurnymi wyobrażeniami świata daleko nie zajadę. Westchnęłam cicho. Gdyby nie fakt, że księgarnia była idealnie pusta, wyzbyta jakichkolwiek klientów pewnie w tym momencie ucięłabym tą dyskusję. Jednak nie zamierzałam tego robić. Jako osoba nie będąca po żadnej stronie barykady, takie teoretycznie nic nie znaczące rozmowy były jedynym sposobem dowiedzenia się co się tak naprawdę dzieje. Czy jest to dobry moment na wybranie jakiejś strony, czy lepiej nie.

-Jak się rodzi nienawiść. Nienawiść tworzą niespełnione ambicje, zdrada, brak oparcia, a to wszystko jest powiązane z pychą. Czysta, nieukierunkowana niczym nienawiść, rodzi się bardzo rzadko. Jednak ona jest najgorsza. Nie przyjmuje wyjaśnień. Niszczy dla samego aktu niszczenia, niszczy by żyć i żyje by niszczyć.- Powiedziałam i nagle miałam wrażenie, jakby w sklepie zrobiło się bardzo zimno. Mogę przysiąc, że z moich ust wydobył się mały obłoczek.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:04 pm

Frank przestąpił z nogi na nogę. Udzielał mu się nastrój dziewczyny. W miarę przytulnej księgarni zrobiło się jakby ciemniej i chłodniej. Wpadające przez witryny światło zimowego popołudnia nie zdołało rozpędzić zalegających cieni.
- To żadne usprawiedliwienie. Ofiara, który obrywa zaklęciem nie zastanawia się nad niespełnionym pragnieniami czy przegranym życiem swojego oprawcy. Wielu z nas nie otrzymuje tego, co chciałoby dostać od losu. Czują się aż tak nieszczęśliwi, że zakładają maski i wyżywają się na pozostałych?
Przyjazne niebieskie oczy Franka zmieniły swój wyraz. Tlące się w nich ciepło zastąpił mróz. Wesołość ustąpiła surowości. Skrzywił się i z miłego rozmówcy przekształcił się w posępnego aurora. Pasował do ponurej atmosfery, jaka zapanowała w księgarni.
Tresowane psy. Śmierciożercy byli tresowanymi psami. Ukierunkowana czy nieukierunkowana nienawiść i tak zwracali ją ku każdemu, kogo wskazał ich Pan. Wystarczyło, że rzucił polecenie  "bierz go" i skakali do gardeł, zanurzali kły wrogości w swojej ofierze. Przeważnie obierali za cel osoby, które nie spełniały wydumanych kryteriów czystej krwi lub nie podzielały zdania ich wspaniałego Mistrza odnośnie tego, jak ma funkcjonować czarodziejskie społeczeństwo.
Frank był gotów założyć się, że żaden z tych szubrawców nie podałby nawet trzech podpartych logiczną argumentacją powodów dla których warto nienawidzić mugoli. Posługiwali się wyłącznie pozbawionym sensu słowotokiem i kierowali fanatycznym zaślepieniem. Jednakże...
Frank spuścił głowę. Przyglądał się wypolerowane deskom podłogi. Jednakże...
To nie tak.
Jakby zareagował, gdyby odkrył, że któraś z tych masek skrywała znajome mu oblicze? To mógł być niemal każdy. Machający ręką na przywitanie sąsiad, kolega z pracy, dawny kumpla ze szkoły.  Śmierciojadem mógł być każdy. Nawet ten wydawałoby się rozsądny człowiek. Co wtedy, Frank?
Ten dylemat nachodził go, gdy był szczególnie zmęczony i przygnębiony. Nie cierpiał skomplikowanych dylematów. Dylematy złośliwie komplikowały mu życie.
Był przynajmniej na tyle uczciwy, aby przyznać, że aurorzy także przypominali tresowane przez Ministerstwo psy. Nie zastanawiali ilu kryminalistów w rzeczywistości było kryminalistami. Dlaczego łamali prawo. Po prostu polowali na zdobycz i przynosili ją w zębach swoim Panom.
Zacisnął palce na książce. Ponownie skierował spojrzenie na Pandorę. Jego oczy nieoczekiwanie odzyskały swoje przyjazne spojrzenie. Nic się nie stało.
- Jak na sprzedawczynię książek sporo wiesz o nienawiści i wojnie, panno... - umilkł w oczekiwaniu, że panna dopowie resztę zdania.


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:08 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:04 pm

Chłód panujący w sklepie, atakował z każdej strony. Robił to z zaskoczenia, bez pytania, atakował swoją ofiarę i nie puszczał jej. Nie lubię chłodu. Nienawidzę gdy jest zimno, u ludzi w tym przypadku jest mi wszystko jedno bo sama nie należę do osób, które witają cały świat z bananem na gębie. Usta też otwieram szczątkowo, wtedy gdy jest to konieczne lub gdy temat rozmowy należy do fascynujących. Wyjątkiem są jedynie moje monologi egzystencjalne prowadzone z moją osobą w zaciszu mojego mieszkania. Mieszkania, które chyba rzadko należy tylko do mnie. Miejsca, gdzie spokój znajduje jakoś strasznie dużo ludzi. Nie wiem dlaczego, ale mimo mojego iście odpychającego charakteru, żywej nienawiści do większości ludzi (szczególnie tych od, których na kilometr bije, że są idiotami) i wielu innych nieudanych cech mojej osoby, nie potrafię odepchnąć od siebie człowieka w potrzebie... nawet gdybym nim nie wiem jak gardziła. Nawet jeśli jego poglądy odpychałby mnie od niego. W Domu Węża te cechy w mojej osobie traktowane były jak największe możliwe wady, przez nie byłam czasami uważana za trędowatą. Nienawidziłam tych chwil, kiedy odepchnięta, siedziałam spędzałam czas na mrozie. Lubię samotność, ale z wyboru. Samotność, której ja jestem panem i władcą, która robi to co ja jej każe, a nie jest spowodowana czyimś widzimisię. Przez chłód niepewnie stąpałam z nogi na nogę, a zauważając nagłą zmianę w wyrazie twarzy klienta osunęłam się trochę do tyłu, jakby dzieląca odległość metra lub dwóch mogła mnie uchronić przed atakiem jakiegoś zaklęcia. No idiotka można by powiedzieć, ale to były chyba jakieś resztki instynktu samozachowawczego w mojej osobie, nie przestawione jednak na realia świata magii.

-Nie ma argumentów, którymi dało by się wyjaśnić, obronić to poczynania takiej osoby. Ludzie idący za NIM są słabi, albo głupi. Nie można porównywać kogoś kto walczy po jego stronie by chronić rodzinę, z krwiożerczą bestią mordującą dla samej satysfakcji. Nie można oceniać ludzi, nie znając ich wewnętrznych dramatów i tego co nimi kieruje.- Powiedziałam niepewnie przyglądając się rozmówcy. Ta rozmowa nie schodziła na bezpieczne tory, właściwie to z każdym momentem to wszystko robiło się coraz niebezpieczniejsze. Powinnam w wybrać sobie jakieś inne miejsce pracy. Może w tej okropnej różowej kawiarence w Hogsmeade szukają kelnerki. Szczerze wątpię by tam klienci rozmawiają o takich rzeczach... Właściwie jak tak o tym myślę to by było nawet bardzo sprytne, bo kto by przypuszczał, że w takiej landrynkowatej knajpce ktoś knułby plany obaleni tyranii terroru. Słysząc kolejne zmiany w nastroju aurora spojrzałam na niego nie pewnie.- White. Pandora White.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:04 pm

Frank zamrugał. Raz. Potem drugi. Pandora? Pandora White? Jego usłużna pamięć przystąpiła do pracy. Kojarzył sobie Pandorę.
Pandora - opowiadała w ramach bajki na dobranoc swojemu synowi Augusta - Nie posłuchała przestróg bogów. Otworzyła puszkę i uwolniła choroby, wojny, śmierć, podłość.
Historia Pandory zrobiła na nim wtedy ogromne wrażenie. Jedna kobieta odpowiadała za całe zło świata. Niewiarygodne!
Parę lat później ponownie usłyszał to imię. Tiara wykrzyczała je, przydzielając rudowłose dziecko do Slytherinu. Potem widywał ją  na szkolnym korytarzu. Nic nadzwyczajnego. Pierwszoklasistka pośród innych pierwszoklasistek. W niczym nie przypominała mitycznej strażniczki puszki.
Frank przy jakieś okazji wspomniał matce, że poznał w szkole dziewczynkę o imieniu Pandora. Matka z politowaniem pokiwała głową i westchnęła. Jak można nadać córce tak nieszczęśliwe imię.
Czy mityczna Pandora była nieszczęśliwa? Longbottom dawno temu doszedł do wniosku, że owszem, Pandora sprowadziła na świat katastrofy. Jednak była kimś więcej niż tylko głupią, przestraszoną kobietą. Możliwe, że pokonała własny lęk i po raz drugi otworzyła puszkę, uwalniając w ten sposób nadzieję. W przeciwnym razie ludzkość zatraciłaby się w rozpaczy i zupełnie wymarła.
Te przemyślenia zachował te przemyślenia dla siebie.
- Frank Longbottom - zrewanżował się - Chyba.... Chyba byliśmy razem w szkole. Pamiętam Pandorę ze Slytherinu - spoglądał na nią z cichym pytaniem w oczach - Zadziwiające. Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś z Domu Węża powie mi takie rzeczy. To nie w waszym stylu.
Właśnie. Nie w stylu Slytherinu. Ślizgoni pluli jadem i odnosili wrogo do każdego, kto różnił się od nich. Dali się poznać jako nietolerancyjni dranie. Złośliwi i podstępni, mawiano o nich. Kto chciałby takich przyjaciół?
Alma była inna.
Frank wzdrygnął się, jakby nagle uderzono go w twarz. Alma była inna. Jego Alma ze Slytherinu. Czy to oznaczało, że Ślizgoni nie byli wcale tacy, za jakich ich powszechnie uważano? Zazwyczaj podkreślano tylko ich paskudne cechy i wady. Czyniono to tak skutecznie, że kolejne pokolenia mieszkańców Domu Węża odgrywały przypisane im role. Czy było wśród nich więcej Alm albo Pandor?
- Ile? - zapytał cicho, wskazując książkę. Czuł się zakłopotany. Dość mocno zakłopotany, by zakończyć temat wojen i nienawiści. Chciał to na spokojnie przemyśleć.
Oczekiwała, że będzie  szukał motywów, jakie kierują ludźmi przystępującymi do Czarnego Pana? Szczerze mówiąc, nie wyobrażał sobie pani Śmierciożercowej i małych Śmiercojadków tęskniących za tatusiem, który w międzyczasie zabijał bezbronne istoty.


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:09 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:05 pm

Wszyscy kojarzyli przeróbkę mitu o Puszce Pandory. O małej dziewczynce, która z ciekawości otworzyła puszkę i uwolniła zło, choroby i wszystko co plugawe. O dziewczynce, która zniszczyła świat. Nikt nie kojarzył tej drugiej historii. Mitu o Prometeuszu, który ulepił ludzi z gliny i ożywił ich. Nie wiedzieli, że Ojciec rasy ludzkiej wykradł boski ogień z Olimpu by chronić swoje małe słabe dzieła i to tym podpadł bogom. Zlazł im pod skórę tak bardzo, że postanowili zemścić się na nim. Świadomi jednak, że atak w jego osobę nic nie da uderzyli w coś słabszego, w jego małe kruche dzieła. Stworzyli pierwszą kobietę, która od swych boskich twórców dostała wiele darów. Urodę, inteligencje, umiejętność kłamstwa, snucia intryg, spryt, zdolność do prac domowych i tajemniczą puszkę, która na początku była przeznaczona dla Prometeusza do rąk własnych. Kiedy jednak on przejrzał podstęp bogów, Ci wysłali Pandorę do domu jego brata Epimeteusza, który pojął dziewczynę za żonę i razem otworzyli puszkę. Pełną zła, nieszczęść, zwątpienia... kto wie może Czarny Pan też gdzieś w niej siedział, ukryty pomiędzy zarazami, a krwiożerczymi zwierzątkami. Oprócz tego całego bagna na samym dnie siedziała również nadzieja. Mała, cichutka i niepokorna istotka, która też postanowiła uciec. Jedni mówią, że można walczyć do puki jest w nas nadzieja, że kiedy wszystko inne zawiedzie pozostaje nam już tylko ona. Ja tak nie uważam. Najgorsze więzienie to, to w którym masz nadzieje na ucieczkę. Bo w tedy twoja porażka jest jeszcze większa. Wtedy brak możliwość uwolnienia boli jeszcze bardziej.

-To nie w naszym stylu. Nie w naszym stylu mówić prawdę, nie w naszym stylu nie popierać Sam-Wiesz-Kogo. Proszę niech mi pan zagorzały Gryfon pokaże chociaż jedno miejsce w Historii Hogwartu gdzie jest napisane, że wszyscy Gryfoni to odważni idioci, albo każdy Krukon nie ma życia towarzyskiego po za książkami, Puchoni to skończone ciapy, a Ślizgoni to chamy i prostaki, który zdradzą Cię gdy tylko przydarzy się ku temu okazja. My trafiamy do tego domu bo jesteśmy sprytni, mamy ambicję by coś osiągnąć i nie zginąć przy każdej lepszej strzelaninie.- Powiedziałam wzburzona. Od zawsze irytowało mnie takie myślenie, że jak jesteś Ślizgonem to coś tam, coś tam. To tak samo jak z tymi śmierciożercami nie możesz oceniać człowieka jeśli nie poznasz go od środka, jednak większości ludziom to wystarcza. Zaszufladkują Cię i pozamiatane nie ma z tobą już żadnego problemu. Jesteś z nami lub przeciw nam, coś po środku nie istnieje.- Dwa galeony.- Dodałam próbując się uspokoić.
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Frank Longbottom
Czarodzieje
Czarodzieje
Frank Longbottom


Zajęcie : auror
Liczba postów : 19
Dołączył : 12/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:05 pm

Oho, teraz poruszył drażliwy dla niej temat. Nic dziwnego, że panna Pandora zareagowała w taki sposób.
- To wy dajecie nam podstawy, żebyśmy tak o was myśleli i mówili - odparował.
Musiał powiedzieć coś na swoją obronę i odzyskać nieco pewności siebie. Jeszcze trochę i mógłby pomyśleć, że to Gryfoni uwzięli się na Ślizgonów.  Twardo oskarżali Dom Węża o wszystko, co najgorsze. Sami Wiecie Kogo, zdrady, postępy i konflikty. Co za bzdury!
Do zadań tiary należało przydzielanie uczniów do poszczególnych Domów, a nie szczegółowe analizowanie ich charakterów. Przypominało to matematyczne obliczenie. Kierując się wyznaczonymi kryteriami, dopasowywała wybrane elementy do wyznaczonych zbiorów. Wrzucała komponenty do miejsc, gdzie miały szansę w pełni się rozwinąć. Wątpliwe, żeby interesowała się, jak ukształtują się uczniowskie charaktery oraz co osiągną oni w dalszym życiu. Niczego nie sugerowała ani nie podpowiadała. Uczniowie sami wyciągali wnioski. Daleko idące wnioski. Często poddawali się stereotypach. Ślizgońska ambicja, pociąg do władzy potrafiły osiągnąć kolosalne rozmiary. Przerażały otoczenie. Być może tego najbardziej  się obawiano. Natomiast obawy budziły niechęć i dawały podstawę do oskarżeń.
- Po co się tak denerwować - mruknął i wyłowił monety z kieszeni. Najwyższa pora rozładować napięcie, nim dojdzie do eksplozji - Proszę bardzo, zgodnie z podaną ceną - dwa galeony - ponownie odnalazł wzrok Pandory. Kurtuazyjność ustąpiła zadumie - I dziękuję. Za książkę i za rozmowę. Urozmaiciła mi dzień. Może wrócimy do dyskusji przy kolejnych zakupach, Pandoro.
W jego głosie pobrzmiewała szczerość. Pandora okazała się ciekawym rozmówcą. Zyskał więc dobry powód do następnej wizyty w Esach i Floresach. Aż szkoda, że uczniowie Hogwartu nie mogli tego zobaczyć. Gryfon i Ślizgonka prowadzili filozoficzne dysputy. Pożegnał się z nią i opuścił księgarnię. Czekało na niego jeszcze parę spraw do załatwienia. Planował zdążyć z nimi przed zapadnięciem zmroku.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Frank Longbottom dnia Wto Lis 14, 2017 4:09 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:06 pm

Piękny słoneczny dzień zawitał na ulicę Pokątną i oświetlił wyblakłe wystawy magicznych sklepów. Wiatr wesoło sunął pomiędzy otwieranymi i zamykanymi drzwiami, wygwizdując wesołą melodię. Trzeba było przyznać, że natura też potrafi czarować, bo liście same "powstały" i zaczynały tańczyć i kręcić się w koło. Na domiar tego do Esów Floresów, największej magicznej księgarni w Londynie zawitał Korneliusz Knot. Na ogół, Knot nie lubi kręcić się po sklepach, ani wydawać swoich cennie zdobyte galeony, ale tym razem nie miał wyjścia. Zapewne zastanawiacie się, co tak ciekawego może robić Zastępca Dyrektora Departamentu Magicznych Katastrof w księgarni? Otóż już wam odpowiadam! Ten oto młody człowiek spełnia swoją misję, nadaną mu przez największego fana opowieści Gilderoya Lockharta - jego szefa. Tak się akurat złożyło, że wymieniony przed momentem pisarz wydał swoją nową książkę, co nie mogło przejść obojętnie fanom tej pierdoły. Dlatego też Knot popędził do Esów & Floresów, by tę książkę posiąść w swoje posiadanie, a raczej dostarczyć ją swojemu szefowi. Gdy tylko znalazł się w środku, buchnęło w niego gorące powietrze i doznał uczucia duszności. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, ruszył w głąb wypełnionej po brzegi księgarni. Tak się akurat złożyło, że sam autor zaszczycił swoją obecnością Esy & Floresy i postanowił, kolejny z kolei raz, poczuć się gwiazdą i lekko po gwiazdorzyć. Korneliusz nie pałał zbytnio sympatią do jego wytworów, ale to może dlatego, że w całym jego długim życiu, nie przeczytał ani jednej książki jego autorstwa. Dla niego to dyrdymały wyssane z palca i osobiście woli czytać fakty postawione jasno tak jak są one przedstawione w Proroku Codziennym. Chwiejnym krokiem ruszył w stronę tłumu, ale nie dawał rady się przebić, a co gorsze, znaleźć szukanej książki.
- MAM CIĘ - mruknął pod nosem, wyciągając swoje łapsko po ostatni egzemplarz na półce, gdy nagle mała rączka była szybsza i pochwyciła książkę. Lekko podburzony Korneliusz dopchał się do właścicielki, ręki, która go wyprzedziła. Należała ona do małej dziewczynki bez górnych jedynek, która wpatrywała się w okładkę z niesamowitym pożądaniem. Gdyby tylko mogła, najchętniej by ją zjadła. Z racji tego, że to ostatni egzemplarz, jaki był dostępny w sklepie, Knot postanowił działać. Podszedł do małej dziewczynki i łagodnym głosem powiedział:
- Witaj, cukiereczku, mogła byś mi oddać tą książeczkę?
Dziewczynka popatrzyła na niego swoimi dużymi niebieskimi oczętami i odpowiedziała z irytacją, lekko sepleniąc.
- Nie to moja ksionszka, znajdź sobiem innom.
Korneliusz Knot poczerwieniał na twarzy.
- Ale ja wypatrzyłem tą książkę pierwszy!
- To co z tego? Ja jom zabrałam i jest moja. - odpysknęła dziewczynka.
- Co za niewydarzony bachor! - fuknął Knot i tupnął nogą.
- A pan ma głowę jak kartofel i śmierdzi jak moja gruba ciotka Trudi.
- CO ZA BEZCZELNA GÓWNIARA - ryknął ze złości Korneliusz i wyrwał książkę młodej czarownicy. Efekt tego był oczywisty i dziecko zaczęło płakać w niebo głosy wzywając swoją mamusię. Zastępca Dyrektora chciał ją uspokoić, ale ta zaczęła szarpać się z nim a w końcowym efekcie ugryzła go w palec. Tym razem Knot zawył w niebo głosy i schował pulsującego palucha do ust. To co się teraz dzieje z młodzieżą jest niedopuszczalne. Kiedy Korneliusz Knot zostanie ministrem, karze wprowadzić dyscyplinę zaklęciami niewybaczalnymi. Od tej pory Knot miał awersję do dzieci a przede wszystkim do małych dziewczynek bez przednich jedynek.
Powrót do góry Go down
Pandora White
Czarodzieje
Czarodzieje
Pandora White


Zajęcie : kelnerka w Dziurawym Kotle, Sprzedawczyni w Esach Floresach i co jeszcze chcecie
Liczba postów : 49
Dołączył : 11/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:07 pm

Zastanawiałam się czy ten dzień w pracy może być dłuższy. Każde kolejne spojrzenie w stronę stoiska Lockharta przywoływała u mnie odruchy wymiotne. Kto wpuścił tutaj tego domokrążcę i samozwańczego pisarza, bo jakoś żadnych dowodów na to żeby on potrafił pisać nie było (i nigdy nie będzie, a jego przygody to czysta fikcja literacka)? Prędzej udało by się znaleźć całą masę głosów mówiących za tym by nie pozwolić temu człowiekowi więcej dotknąć pióra, ołówka, maszyny do pisania albo innych przedmiotów pozwalających na przelewanie swoich myśli na papier. Fani tego samozwańczego artysty-podróżnika tworzyli tak wielki szum i hałas, że z każdą kolejną chwilą miałam ochotę sobie odciąć uszy albo przynajmniej ogłuszyć się na wystarczający czas by wszyscy zniknęli. Głowa mi pękała, a jakiś skończony idiota zaczął się przepychać z małym dzieckiem. Czy ten cholerny dzień może być jeszcze gorszy? Jeszcze żadnych śmierciojadów tutaj nie było, może jakiś chciałby umilić mi jeszcze bardziej to popołudnie... żartowałam. Pomyślałam spoglądając na tę dziwną parkę. Facet na oko starszy ode mnie zabrał małej dziewczynce książkę i się dziwi, że płaczę. Nie no Merlinie co się z tymi ludźmi dzieje. Czytają tego całego gamonia i potem nie wiedzą, że jak się coś zabierze małemu dziecku to ono zaczyna się drzeć jak syrena przeciw pożarowa. Czy te książki robią im papkę z mógzu? Słysząc te piski i ryki miałam niezmierną ochotę zacząć rzucać we wszystkich avadami, kto wie może to uciszyło by ich na chwilę. Taką bardzo, krótką, która dałby mi szansę uciec z tego miejsca i przenieść się gdzieś gdzie jest cisza i spokój, a jeśli nawet nie uciec to niech przynajmniej się uciszą. Moje prośby były chyba za duże bo po kilku sekundach wszyscy nadal się darli, a moja głowa pulsowała coraz bardziej. Wzięłam moją własną osobistą paczkę cukierków i ruszyłam w stronę hałaśliwej parki. Do ust przylepiłam wymuszony uśmieszek, na czole pulsowała mi żyłka, a ja przedzierałam się do irytujących osobistości.

-Proszę.- Powiedziałam podając małej dziewczynce cukierka i uśmiechając się do niej... milutko. Kiedy już dziewczynka zajęła się ciamkaniem moich ukochanych cytrynowych dropsów odwróciłam się do urzędnika.- W czym mogę panu pomóc.- Dodałam siląc się na miły ton.- Nie. O jaka szkoda... Spadam.- Powiedziałam spakowałam swoje rzeczy i pomachałam zmiennikowi na do widzenia. Niech mu teraz głowa z tymi idiotami pęka.


nmm
Powrót do góry Go down
http://hneverd.blogspot.com/
Go??
Gość




Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:07 pm

- Bardzo dobrze, że Panią widzę! - zwrócił się z oburzeniem do kobiety. Był mocno czerwony, a palec przypominał mu o małej smarkuli, która go użarła.
- Pani jest MATKĄ? Kobieta ledwo otworzyła usta, ale Knot nie dał jej dojść do słowa.
- Jak Pani wychowała Córkę?! Co Pani z rodziny druzgotek pochodzi?! Mała ledwo co zęby ma a już gryzie i jest wobec mnie! Szanowanego urzędnika Ministerstwa jest sakramencko wulgarna. O! A tutaj jest mój poszkodowany palec! - i wyciągnął spuchnięty palec, którym zaczął machać tuż przed jej nosem.
- Ja na Panią złożę zażalenie, bezzwłocznie! Co to za maniery! Jak Pani sobie z tym małym smrodem nie radzi trzeba było ją u hipogryfów zostawić! Domalować wąsy i inne atrybuty szczura i wspaniała kolacja gotowa! Następnie otrzepał garnitur, przeczesał włosy i ruszył w stronę tłumu. Jeżeli tylko zdobędzie autograf samego autora tego badziewia, za które o mało co nie stracił palca to awans ma w kieszeni. Knot wbił się pomiędzy ludzi, ale już na początku został potraktowany lekkimi uderzeniami, które traktował jako atak na swoją osobę. W zwyczaju Knota było wszystko wyolbrzymiać, dlatego też uniósł się ponownie.
- Gdzie z tymi łapami, synu belzebuba! - ryknął. Facet, chyba najwyraźniej się obruszył, bo Korneliusz upadł na ziemię od kolejnego ciosu, a na dodatek został wypchany na koniec kolejki do miejsca, z którego startował. Istna dzicz! Zero kultury. Jedyne o czym teraz marzył to znaleźć się w cieplutkim biurze i myśleć o niebieskich migdałach.
Powrót do góry Go down
Esmeralda Moore
Czarodzieje
Czarodzieje
Esmeralda Moore


Zajęcie : taniec na ulicy
Liczba postów : 302
Dołączył : 10/03/2013

Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  EmptySro Mar 13, 2013 7:09 pm

Esmeralda postanowiła pójść sobie do księgarni. Może kupi sobie jakąś ciekawą książkę i będzie mogła sobie spokojnie poczytać. Lubiła przebywać w księgarni. Było tam naprawdę miło. Niestety zobaczyła tam znajomą postać. Korneliusz Knot był w tej księgarni. Od razu krew zawrzała w dziewczynie. Nadal w jej uszach huczały jego słowa zapisane w proroku. "Cyganka i naciągaczka". Cyganka owszem, ale nie naciągaczka. W przeciągu kilku minut w ręku Esme pojawiła się różdżka i wycelowała w tego małego gnoma.
- Ty mały wredny, paskudny, zarozumiały debilu. Ja jestem naciągaczką, no i oczywiście jego popleczniczką ?. Normalnie za chwilę łeb ci strącę z karku. I po tym będziesz mógł nazywać minie śmierciożercą - Powiedziała i przystawiła swoją różdżkę do jego nosa. Ten kto się jej narazi nie będzie miał łatwego życia.
- Sam nie umiałeś się przyznać, że jesteś tchórzem to wolałeś zwalić winę na innych oraz oczywiście udawać, że otarłeś się o śmierć - Wycedziła przez zęby. Jej oczy teraz błyszczały się z wściekłość. Ludzie którzy byli tutaj od razu odsunęli się od tej dwójki.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Esy i Floresy  Empty
PisanieTemat: Re: Esy i Floresy    Esy i Floresy  Empty

Powrót do góry Go down
 
Esy i Floresy
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wizarding War :: Londyn :: .-
Skocz do: