Wizarding War
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Stoliki

Go down 
5 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Mistrz Gry
Czarodzieje
Czarodzieje
Mistrz Gry


Liczba postów : 445
Dołączył : 10/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Stoliki   Stoliki EmptyNie Mar 10, 2013 9:41 pm

Stoliki MpjTfRZ
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:46 pm

Naprawdę lubił tę pracę, ale zasłużył sobie także na odrobinę przerwy. Nie można leczyć ludzi na pustym żołądku, prawda? Dokładnie. Nie można. Dlatego, korzystając ze spokoju na pierwszym piętrze (przynajmniej pozornego), niemal biegiem udał się na piąte, by tam zjeść coś konkretnego, ale niezbyt dużego. Naprawdę, mógłby nie spać kilka dni, ale nie jeść nic tyle czasu? Niemożliwe do wykonania, nawet dla takiego pokręconego człeka jak on.

Rzecz jasna, nie starał się być przyjazny dla nikogo. Ani dla spotkanych po drodze pielęgniarek lub kolegów, ani tym bardziej dla członków rodziny osób przebywających na jego oddziale lub innych. Miał leczyć, to było w jego kontrakcie, a nie bycie miłą personą. I choć wyglądało na to, że zdanie innych posiada głęboko w poważaniu – to tak nie było. Gdyby tylko chciał, mógłby nieco się zmienić, ale tylko to chroniło go przed ludźmi – a wielu z nich było strasznie przebiegłych. Jak to się mówi: jeżeli masz miękkie serce – musisz mieć twarde dupsko, dlatego on miał serce obudowane kilkucentymetrową, zimną stalą lub warstwą lodu. Najważniejsze jest to, żeby nikt nie zaczął korzystać na twoim zaufaniu. Szczególnie, w Londynie.

Przysiadł się poniekąd na widoku, choć znając życie – większość ludzi i tak by go nie zauważyła… no, chyba że bardzo by chciała. Ale po co rozwścieczać i tak już wściekłego „smoka”, który nienawidzi niemal całą ludzkość żyjącą na tym świecie? No właśnie. To bezsensowne. No, chyba że znajdzie się ktoś, kto chętnie będzie chciał podenerwować tego jednego, głodnego Fina.
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:47 pm

Cóż, Babs, w przeciwieństwie do swojego kolegi po fachu był miły. Jeśli chciał, a raczej kiedy widział w tym sens. Szybko nauczył się, że w przypadku zwykłych, codziennych ludzi, było to bardzo przydatne zachowanie. Nie, żeby Burton czerpał jakąś perwersyjną przyjemność z wredoty czy drobnych, bolesnych dla obiektu, złośliwości. Gdy już pozwolił sobie na pozwolenie na rozpuszczenie języka, wynikało to z jego zwykłej zgryźliwości, maruderstwa oraz zmęczenia otaczającym światem. Sprawiał wrażenie wiecznie zadowolonego, jednak, tak naprawdę, nie był aż tak pozytywną postacią. Dryfował gdzieś pomiędzy "mam was wszystkich dość", a "zaraz strzelę sobie w łeb i tyle po mnie zostanie". Mało optymistycznie.
Aczkolwiek, wciąż należał do niezwykle towarzyskiego gatunku osób, które swym czarem, błyskiem w oku i urokiem jednają sobie innych ludzi. Dlatego nie mógł sobie nie pozwolić aby zamienić na korytarzu paru słów z kolegą po fachu, czy poflirtować z nową pielęgniarką czy stażystką, nie uświadomioną jeszcze na temat jego reputacji, jeśli chodziło o kontakty z płcią piękną. Co poradzić, że każdy czasem potrzebował drugiego ciała przy swoim w nocy. Albo na swoim.
Po długich bojach z niewłaściwie skonstruowanymi różdżkami, wybuchającymi kociołkami czy kolejnym zderzeniu się mioteł, nadszedł czas na odpoczynek. I jedzenie. Choć Burton nie jadał dużo, nawet jego odpadało uczucie głodu. Albo kofeiny. Nieważne czego, jeżeli nadal miał być zdolny do dalszej pracy, musiał wrzucić coś do żołądka, aby go zagłuszyć i znów wziąć się do ciężkiej roboty dzielnego magomedyka, walczącego w obronie zdrowia publicznego.
Stety czy niestety, jedyne wolne miejsce w herbaciarni przypadło mu obok wyjątku potwierdzającego regułę, czyli człowieka, którego jego czar i urok nie uwodził, a po prostu działał na nerwy. Zamówił mocną czarną kawę, którą posłodził absurdalnie dużą ilością cukru, i szarlotkę. I bez najmniejszego pytania, klapnął koło Jyrkiego.
- Mam nadzieję, że się nie obrazisz. - Powiedział przesadnie miłym, niewinnym i uprzejmym głosem. Niczym nastoletni gówniarz czerpał niebywałą radość, z drobnych złośliwości, sprawianym osobom, które go nie lubiły. Nawet jeśli miało się to wiązać z podobnymi złośliwościami skierowanymi w jego stronę.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:47 pm

Męczył po trochu swoje jedzenie, jakby musiał, ale nie koniecznie chciał je dokończyć. Być może sam sobie wmawiał, że jakaś drobna babeczka i kubek mocnej herbaty z dodatkiem pieprzu mu wystarczy. Nie chciał jednak zmarnować jedzenia i swojej przerwy na bezsensownym siedzeniu przy stoliku. W końcu, nie byłoby w tym żadnego sensu. Kompletnie.

Babs… A ta przerwa zapowiadała się być nawet dobrą, gdyby nie ten człek. Ten przeklęty czerep z parteru. Jyrki przyglądał mu się uważnie, jakby wpierw węsząc, czy Burton czegoś nie knuje albo nie chce mu zrobić na złość… pewnie i tak by zrobił, nawet jeżeli by nie chciał. Kilkanaście sekund ciszy, podczas której Fin starał się opanować swoje wszelkie zapędy pozbycia się kolegi po fachu, kilka cichych puknięć widelczykiem w talerz i w końcu Jyrki postanowił odpowiedzieć:

– Bylebyś trzymał swoją papę na kłódkę, panie Burton – w myślach, rzecz jasna, obiecał sobie, że jeżeli Babs będzie mimo wszystko dużo gadać, to sam mu tę buźkę uciszy. Przynajmniej na czas jego przerwy. Chciał w końcu spokojnie zjeść, prawda?

Zerknął na mężczyznę i wywrócił oczyma. Na litość boską… na miłość do Odyna i wszystkich skandynawskich bogów. Czy on nie przeglądał się w lustrze? Ta cała sztuczność aż nazbyt ukazywała się na jego twarzy. A to już nie było normalne, tylko przerażające – do granic możliwości. Skoro Babs nie lubił Jyrki’ego (z wzajemnością), to mógłby to chociaż pokazać, a nie grać jak jasna cholera. Skoro on, Karinen wiedział, że Burton go nie lubi, to po co udawać przed całym szpitalem? No, chyba że już wszyscy wiedzieli jak zachowuje się i brzmi złośliwy Babs.
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:48 pm

Tak dobrze wiedział co się działo teraz w głowie Jyrkiego, gdy raczył posadzić swoje szlachetne cztery litery na krześle przed nim. Widział trybiki obracające się w głowie oraz parę buchającą z nosa i uszu, a także to niechętne (cóż za eufemizm!) spojrzenie. Przez myśl rzuciło mu się, że jeśli dobrze pójdzie to nawet nie dożyje końca przerwy, a jego kolega po fachu nawet nie użyje różdżki, aby rozedrzeć go na maluteńkie kawałeczki. Naprawdę był wariatem, ale co mógł na to poradzić?
Babsowi jego sztuczność zupełnie nie przeszkadzała, tym bardziej, kiedy była ona celowo użyta, z odpowiednim kontekstem i odpowiednio przerysowana, czego zaślepiony antypatią Jyrki chyba nie potrafił zauważyć. Bo Burton, nawet w przypadkach takich jak ten właśnie, wciąż zachowywał swój urok i dziecinną chęć przekomarzania się. Rzadko prowadził wojny, jeśli jednak już, to dla swej przyjemności i nietradycyjnymi środkami. Bycie po prostu niemiłym to pójście na łatwiznę, zero polotu i fantazji. Tworzenie przy ludziach odpowiednich pozorów, aby każdy mógł myśleć "Na gacie Merlina, czemu ten człowiek nie lubi pana Burtona, przecież to taka czarująca osoba!", było tysiąc razy bardziej przebiegłe i zabawne niż każda obelga.
Oczywiście, zdarzało mu się komuś w zwykły, mugolski sposób przywalić lub obdarować wyjątkowo nieprzyjemnym zaklęciem, lecz to równało się zupełnym wyprowadzeniem go z równowagi, albo cieplutką nienawiścią.
Jyrki nie doprowadził jeszcze do żadnego z tych dwóch punktów, więc Barnabas siedział i uśmiechał się całym kompletem jego idealnie bladych ząbków*, nie odrywając wzroku od Fina.
- Co tam, kolego na oddziale? - zagaił, skrywając między wargami łyżeczkę z kawałkiem szarlotki.

*nie, pisząc to wcale nie myślałam o babsowym avatarze, ani trochę!
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:48 pm

Być może i była buchająca para z nosa i uszu, być może Jyrki był najzwyczajniej w świecie wściekły, że persona, która ewidentnie go nie lubi i zostało to wyjaśnione dawno, dawno temu – chce jeszcze bardziej mu dopiec. Po kiego grzyba? Nie wiedział, bo skąd miał wiedzieć? Zupełnie, jakby nie było w takim zachowaniu nic złego. To natomiast jeszcze bardziej go denerwowało. Nie lubił kiedy ktoś udawał, że wszystko jest w porządku a tak nie było. Zwyczajnie nie potrafił tego zdzierżyć. A cały ten uśmiech Burtona zwyczajnie doprowadzał go do obrzydzenia względem całej ludzkiej rasy. Tyle.

Głowił się nad tym, dlaczego Babs wybrał akurat ten jeden stolik, przy którym siedział Jyrki. Owszem, wszystkie stoliki były pozajmowane, ale zawsze pan kolega mógł szukać dalej, to i może znalazłby jakieś miejsce obok uroczych kobietek… albo kogokolwiek, z kim nie prowadził wręcz iskrzącej nienawiści. Westchnął cicho… nawet odechciało mu się jeść od tego wszystkiego, więc dłubał widelcem w swoim obiedzie, jak jakieś marudne dziecko. I prawie by mu to wszystko przeszło i może też zacząłby normalnie jeść w obecności Burtona, gdyby nie to, że ten musiał się odezwać, pomimo drobnej prośby Jyrki’ego.

Podniósł delikatnie głowę, żeby znowu mieć możliwość patrzenia komuś w oczy. Uniósł sztuciec, którym wcześniej babrał w swoim daniu i skierował go w stronę kolegi po fachu. Nie uśmiechał się, choć według niego samego starał się przynajmniej delikatnie unieść kąciki ust w górę. Delikatnie, czyli prawie w ogóle.

– Hm… – zastanowił się Jyrki, powywijał w powietrzu widelcem, zanim znalazł odpowiedni pomysł na odpowiedź dla pana Burtona na jego jakże „genialne” pytanie i próbę zagajenia. – Wszystko szło genialnie, udało mi się zapanować nad pewną bardzo brzydką wysypką, poszedłem na przerwę i wszystko się zepsuło przez pewnego jegomościa, który obrzydził mi jedzenie. A u pana, panie Burton? Wydaje się pan być w świetnym humorze jak jasna cholera. Tylko błagam, krótko. Nie chce eseju, bo robię to tylko ze względu na uprzejmość, której nie powinienem panu okazywać. – Po całym tym zbyt długim jak na siebie monologu postarał się szeroko uśmiechnąć. Skoro ma być pozornie miły, to dlaczego by nie być?
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:48 pm

Punkt. Babs nie miał problemu, by dojrzeć malutką aluzję do swojej osoby. I nie miał zamiaru pominąć tego milczeniem, jednak wpierw pozwolił sobie na długi łyk kawy. Nie ściągając wzroku z Jyrkiego oraz wciąż unosząc kąciki ust.
Mężczyzna naprawdę nie rozumiał. I to Burtona nie dziwiło. Bo trzeba było przyznać, że rzadko, gdy kogoś się nie lubi, bawi się w słodkie uśmiechy oraz przesadne bycie uprzejmym. Lecz, jego naprawdę to bawiło.
- Och, wspaniale. Miałem dziś niezwykle zabawny przypadek kraksy miotły oraz latającego dywanu. Czasem nie mogę uwierzyć co ludzie potrafią wymyślić! Mężczyzna leciał na dywanie z chyba całym dobytkiem swojego życia oraz miotłą pod pachą, na wszelki wypadek. Myślał, że jeśli napotka na drodze kogoś z ministerstwa to uda mu się szybko zwinąć dywan, a następnie wskoczyć na miotłę i udawać, że wcale nie posiada żadnego dywanu. Oczywiście, plan był równie mało inteligentny co jego pomysłodawca. Zderzył się z mężczyzną, który właśnie ruszał z domu na mistrzostwa świata. Ledwo udało mu się nie rozpłaszczyć na ziemi, ale okazało się, że posiadał jakieś dziwne wynalazki w swoich bagażach, które nie podzieliły jego losu, i wybuchnęły. Dwie osoby poturbowane i poparzone, a jeszcze pacjent rozszczepił się, próbując uciec z miejsca wypadku. Udało mu się teleportować jedynie dwa metry dalej i jeszcze bez stóp! - Mówił, tak długo jak tylko potrafił. - Jak tylko poskładaliśmy go do kupy, ministerstwo od razu pojawiło się w szpitalu i prowadzą przesłuchanie. Mam tylko nadzieję, że nie będą mnie ciągnąć także, ponieważ mamy tu mnóstwo pracy, a na pewno będziemy jeszcze mieli, znając mistrzostwa. Ktoś będzie chciał poprzerabiać gadżety, ktoś się pokłóci, wbije innemu różdżkę w oko, albo przerośnie go rozłożenie namiotu. - Westchnął teatralnie i nie liczył na odpowiedź. - Taka praca, taka praca.
Zjadł już pół szarlotki i sam się sobie dziwił. Smakowało mu, z całego jedzenia, najbardziej odpowiadały mu słodycze, jednak ciągle napięty styl życia mało sprzyjał z normalnym odżywianiem, i już dawno zapomniał jak to jest jeść dla smaku, a nie dla obowiązku. Niemal wyrwało mu się, że w dobrym towarzystwie lepiej smakuje, lecz wolał nie wiedzieć czy po tych słowach jego wygląd nie zmieniłby się diametralnie.
- Na którą drużynę pan obstawia, panie Karinen? Wam, Finom, pewnie bliżej do Rosji, prawda? - Czy mamusia nie uczyła wkładać paluszków do lwiego pyszczka, Babsie?
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:49 pm

Na litość boską… Odyna… kogokolwiek… przecież Karinen prosił go (chyba wystarczająco miło jak na niego), żeby się nie rozwodził nad nie wiadomo czym, żeby odpowiedział bardzo krótko. Czy pan Burton musiał być tak bardzo niemiły i naprawdę musiał dopiec mu na każdym kroku? Dosłownie każdym? Musiał? Psia mać… No, ale co on – zwykły czarodziej – mógł na to zaradzić? Mógłby co prawda uciszyć kolegę jakimś zaklęciem… ale kto wie czy ktoś nie przeinaczyłby tego na napaść w pracy. A Jyrki nie chciał stracić pracy, nie po to, żeby Babs mógł sobie od niego odetchnąć. Słuchał więc jednym uchem tego, co mówił mu mężczyzna, drugim uchem wypuszczał. Nie chciał wiedzieć, jak cholernie znudzona musiała być – na przykład – dziewczyna pana Burtona… o ile ten takową miał. W końcu która kobieta lub dziewczyna wytrzymałaby z panem Burtonem więcej niż jedną noc? No właśnie… zbyt dużo narcyzmu, pierdół i innych tego typu rzeczy wystarczyłoby na rozpad kłębiącego się związku. Pech.

I wszystko byłoby w porządku. Gdyby Burton nie tknął bardzo prywatnej sprawy – narodowości mianowicie. Ba, narodowość to nie problem, ale relacje między poszczególnymi państwami – owszem. Tym bardziej dla Jyrki’ego, którego dziadek wylądował w łagrach i zmarł tam. Fakt, był mugolem, ale mimo wszystko – członek rodziny. Karinen niemal wbił widelec w kawałek mięsa, który próbował wcześniej rozbebłać. Nie patrzył Burtonowi w oczy… jeszcze nie. Próbował się uspokoić, bo nie chciał wbić sztućców – które miał pod ręką – w jakże wredną buźkę kolegi z pracy.

– Nie jestem miłośnikiem sportu, panie Burton. – odpowiedział uprzejmie Fin. – Wolę pomagać stratowanym przez tłum czarodziejom niż nakręcać się jak inni na jakąś drużynę, która nie wiadomo czy wygra. – Tu w końcu uniósł widelec i oblizał go z sosu. – Podczas tego typu eventów sportowych, wielu kibiców zachowuje się gorzej niż neandertalczycy. Wie pan, kim są neandertalczycy, prawda?
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:49 pm

Nie, nie, nie, z Babsem nie dało się nudzić, przynajmniej płci pięknej. Wszystkie te dziewczynki i kobiety, które chętnie zapraszały go do siebie (naprawdę wstyd było wpuścić kogoś obcego do jego mieszkania - po pierwsze ze względu na jego marny stan oraz wszechobecny bałagan, ale przede wszystkim na różne ciekawe rzeczy, które tam trzymał), uwielbiały ten jego czar, więc Jyrki nie mógł się bardziej mylić, gdyż one same zaciągały go do łóżka. Wyjątkiem potwierdzającym tę regułę była tylko Noelle, ale to zaliczało się do zupełne innych przypadków, niekoniecznie takich, do których Barnabas był w stanie przyznać się przed sobą czy całym światem. Niektórzy słabo dorastali w pewnych sprawach.
Za to Burton mógł współczuć wszystkim towarzyszkom Fina. On także nie przepadał za tym światem, nie przepadał za ludźmi, którzy zazwyczaj doprowadzali go do białej gorączki, lecz nie widział już sensu w daremnym traceniu nerwów na przejmowanie się tym wszystkim. Podobno złość piękności szkodzi, dlatego tak łatwo było zauważyć różnicę pomiędzy mężczyznami. Babsowi było mu trochę żal Jyrkiego. Naprawdę, dużo łatwiej było, gdy przestawało się brać świat pod uwagę. I nawet tacy ludzie jak Burton nagle wydawali się przyjemniejsi.
Korzystając z chwilowego przeniesienia wzroku przez Karinen na okrutnie maltretowany kawałek mięsa, zastanawiał się czy aby przypadkiem nie przegiął. Były struny, których nie należało poruszać, po prostu i najzwyklej. Jednak, nie miał pojęcia o przeszłości Fina i jakie związki, pozytywne czy nie, łączyły jego rodzinę z powszechnie znanym i nie lubianym Związkiem Radzieckim. Gdy tylko Fin znów podniósł na niego wzrok, na twarz wpełzł mu słodki uśmiech.
- Chyba pierwszy raz możemy się ze sobą zgodzić, proszę pana. - Odparł, celując w niego łyżeczką. - Quidditch to bardzo przereklamowana zabawa. - Czy powinien być urażony wspominką o neandertalczykach? - Oczywiście, choć sądzę, że wie pan na ich temat dużo więcej niż ja. Ale, rzeczywiście, to co dzieje się na mistrzostwach, woła o pomstę do nieba.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:49 pm

Bez względu na wszystko i z całym szacunkiem, ale Jyrki uważał, że towarzystwo Burtona musiało być znośne dla tych wszystkich pań tylko przez jedną noc… może maksymalnie dwie, jeżeli któraś pannica była wytrwała. On, na miejscu jakiejkolwiek przedstawicielki płci pięknej, przy spotkaniu z Babsem, zapewne uciekłby jak najdalej. Z tym, że nie był kobietą, nie chciał nawet myśleć o stawaniu w takiej sytuacji. A Babs… cóż, zależnie od przypadków i przenoszenia z jednego oddziału na drugi – irytował go niemal codziennie, niemal etatowo. Doskonale wiedział więc co to znaczy cierpieć. Westchnął cicho. Za jakie grzechy tak mu się trafiło? Nie wiedział. Kompletnie nie wiedział.

I rzeczywiście, Burton przeciągnął w końcu strunę nienaruszalności Fina. Normalnie, Jyrki nie przejąłby się czymkolwiek, tylko wściekał na obecność tego irytującego typa z Przypadków Przedmiotowych. A tak? Złość się w nim zbierała. Właśnie dlatego nie należało zbyt dużo paplać. Właśnie dlatego Karinen nienawidził tych, którym szczęka się nie zamykała. Zawsze musieli powiedzieć coś, co było nie na miejscu. Owszem – mogli o tym nie wiedzieć, ale gdyby tyle nie kłapali swoim dziobem, to by nikogo nie urazili. Ot! Tak więc – zgadzanie się w kwestii Quidditcha w ogóle nie łagodziło tej całej sprawy z Rosją (o której jeszcze nie wiedział Babs).

– Cholernie mi miło – mruknął Jyrki, przytakując bardzo oschle koledze. – Dlatego pomimo tego, że chodzę na mecze, wolę na nich obserwować ludzi niż zawodników… – zamilknął na chwilę. – Och… a co do Rosjan, a raczej Sowietów… niech mi pan, panie Burton wierzy na słowo, tak jak ja zaufałem babci, gdy mi opowiadała czasem historyjki, że nie chciałby pan się znaleźć w radzieckim łagrze… w ogóle w tym całym radzieckim kotle, który lubię nazywać per „burdelem”… dlatego zawodnicy Quidditcha z ZSRR bywają bardzo ciekawym materiałem dla psychologów i psychiatrów. To moje zdanie… rzecz jasna.
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:50 pm

Panie nie narzekały. Sam szybko się ulatniał, wręcz niespostrzeżony, z niedopiętymi spodniami, butami w dłoni, w samych skarpetkach na stopach i koszulce wypychającej kieszeń. Ale on nigdy, przenigdy nie obiecywał więcej. Dobrze o tym wiedziały, choć rozczarowanie zazwyczaj było takie same. Babs po prostu nie nadawał się na życiowego partnera, nawet jeśli ktoś próbował wymieniać jego same zalety. Był tego świadom i pozwalał sobie dzięki temu na więcej, gdyż w takim wypadku nie miał w stosunku do siebie żadnych zastrzeżeń.
On chociaż miał jakieś spotkania z płcią piękną, Jyrki na takiego nie wyglądał. Ten wiecznie niezadowolony wyraz twarzy, naburmuszenie i niechęć do każdego człowieka w promieniu stu mil, wcale nie działały jak afrodyzjak, i jeżeli już była jakaś chętna na niego panna w tym szpitalu, to należała do wyjątku. Potwierdzającego regułę. Jedna jedyna na całym świecie. Burton mógł rozumieć tę jego antypatię do ludzi, gdyby nie to, że wydawała mu się z lekka napuszona. Nadęta. Wszyscy byli denerwujący, wnerwiający i irytujący. Podnosili ciśnienie, wypełniali swoją głupotą i przywarami każdy kąt, a jeszcze odważali oddychać tym samym powietrzem co on. Wystarczyłoby się nauczyć, że w końcu, nie każdy na świecie jest wybitną personą, zajmującą, o niebywałej historii oraz charakterze. Jest mnóstwo zwyklaków, płynących potokiem ulic i chodników, w każdą możliwą stronę. Że denerwowanie się na coś, czego nie można zmienić jest idiotyzmem (bo zawsze można zalać swe smutki morzem Ognistej i cieszyć się choć przez chwilę). Że nie jest się wyjątkowym na tle tych biednych przeciętniaków i należy wciąż wyrażać swą dezaprobatę na ten temat.
Dlatego tak cieszyło go denerwowanie Fina. W szpitalu nie był w stanie mu nic zrobić, poza paroma ostrymi słowami, spływającymi po Babsie jak po kaczce. A poza... Może i Burton wyglądał bardzo niepozornie, ale swoje doświadczenie zdobywał w Zakonie, a jego przyjacielem jest najbardziej ekscentryczny auror w całym Ministerstwie. Potrafił się bronić i potrafił walczyć, nie tylko z użyciem magicznego patyka. O ile, Jyrki zniżyłby się do poziomu dorwania go gdzieś w ciemnej bramie i próby wbicia mu do głowy (dosłownie) co sądzi o Barnabasu Burtonie.
Uniósł brwi, wcale, a wcale nie w wyrazie rozbawienia. Nie, ani trochę. W ogóle. W życiu nie bawiły go takie stwierdzenia. Jednak myśl, że nie powinien wspominać o znajomości Finlandii i ZSRR wyleciała mu lewym uchem i pognała w siną dal.
- Czyli możemy spodziewać się, że to będzie niezwykle ciekawy mecz. - Odparł uprzejmie, kończąc szarlotkę. Odwrócił się i uśmiechnął do dziewczyny za kasą, która odwzajemniła gest i podesłała następny kawałek. Skinął głową w podziękowaniu. - Mają tu naprawdę wspaniałą szarlotkę, powinien pan spróbować, kolego. Jak nie jestem fanem jedzenia ogółem, to ten kawałek ciasta z jabłkami zawładnął mym sercem do reszty.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:50 pm

W rzeczy samej – w przeciwieństwie do Babsa, Jyrki unikał jakichkolwiek zażyłych lub podniosłych na jedną chwilę relacji z paniami. W ogóle z ludźmi. Zdarzały się wyjątki, ale polegały one tylko wyłącznie na drobnej znajomości, której mógł zaufać – nic głębszego. Wierzył bowiem, że Wielka Brytania to jeden wielki poligon, a on pojawił się tutaj sam. To oczywiste, że społeczeństwo nie chciałoby go przyjąć, gdyby wiedziało, co wydarzyło się wcześniej w jego życiu, kiedy chodził jeszcze do szkoły. Wolał więc być wyklętym z byle jakiego powodu niż z tego jednego konkretnego.

I z tego samego powodu został uzdrowicielem w Szpitalu św. Munga. Nikt jednak nie musiał wiedzieć jaki to był powód, bo to oczywiste, że powiesiliby na nim psy i koty. Jemu chodziło tylko o to, żeby odpłacić się swojemu zmarłemu ojcu za to, że on – Jyrki – był młody i głupi i zostawił tego przeklętego egzotycznego węża w domu, w własnoręcznie robionym terrarium… niedopracowanym zresztą. Gdyby tak nie postąpił, być może byłby zupełnie innym człowiekiem – mniej gburowatym, zgorzkniałym, przepełnionym nienawiścią do świata. Może zwyczajnie potrafiłby otworzyć się na innych ludzi, normalnie się z nimi dogadywać. Kto wie – być może nigdy nie opuściłby kraju i otworzył magiczną klinikę dla zwierząt.

Tylko, że teraz nie było szans na gdybanie – Jyrki był jaki był. Nie lubił ludzi, nie lubił Babsa, ale musiał dla nich służyć, spotykać ich niemal codziennie w szpitalu. I co miał na to poradzić? Nic. No bo co mógł zrobić? Obiecał sobie, że odpłaci się za to wszystko w taki sposób, pracując na oddziale przypadków magizoologicznych – tyle na ten temat.

Pozostawała tylko kwestia Babsa… ciekawym aż było pomyśleć sobie, czy Karinen mógłby go polubić, gdyby był zupełnie innym człowiekiem? W sumie… gdyby tylko przyzwyczaić się do cholernie szerokich i szczerych uśmiechów, gadulstwa… może dałoby radę? Nie. Zdecydowanie nie! Jyrki nie potrafiłby wyobrazić siebie i Babsa rozmawiających w cywilizowany sposób, a w dodatku… miło. Samo to określenie wywoływało na skórze Fina nieprzyjemne dreszcze obrzydzenia.

– Burton – starał się przerwać tę całą reklamę – przestań.

Obecność czarodzieja sprawiła, że Jyrki przestał być głodny i skończył swój obiad na jednym kawałku mięsa, a miałby jeść ulubioną szarlotkę Babsa? NIGDY.
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 12, 2013 6:50 pm

Niezaprzeczalnym faktem było, że Babs nie posiadał żadnej przeszłości, która mogłaby odciskać piętno na jego osobie. Nic, co sprawiłoby, że jego charakter ukształtował się dokładnie tak jak aktualnie wygląda. Gdy był mały to spadł z drzewa i ugryzł go pies, a raz wyszedł poparzony z pożaru, ponieważ jakiś niedouczony idiota próbował skonstruować diabelnie trudny eliksir, rozwalając kociołek i został wysłany do domu nieszczęśnika. Szkoda tylko, że nie poinformował ich o dość sporej ilości łatwopalnych i wybuchowych ingrediencji. To nauczyło go dwóch rzeczy - nie należy lekceważyć objawów podduszenia się dymem oraz należy zachowywać jak najwięcej ostrożności. Tak na przyszłość.
Nie zmieniało to faktu, że Burton bardzo dobrze znał ludzi, który mieli dużo brudniejszą przeszłość niż Fin. Aleks, na przykład. Bycie Śmierciożercą i śmierć całej rodziny, nie tylko ojca, przebijało to na głowę. Jednak Solomon wciąż był dobrym człowiekiem, ba, stał się dobrym człowiekiem. Może i nie powinno wszystkich mierzyć się jedną miarą, ale gdyby Babs wiedział to wszystko o Jyrkim, to prawdopodobnie załamałby mu nos na otrzeźwienie. Każdemu w życiu należy się druga szansa, a pierwsza szansa, więc Anglik mógłby wykazać tylko niezrozumienie dla takiej postawy. Nie tylko Wielka Brytania jest poligonem, a cały cholerny świat. Codziennie umierają ludzie, i jeżeli nie celowo z czyjejś ręki, to on nie widział w tym nic złego. Cóż, może jego moralność należała do tych pokręconych, ale nadzwyczajne czasy, w których przystało im żyć, wymagały nadzwyczajnej etyki nadzwyczajnych zasad. Odcięcie się od ludzi, w ramach obrony i odpokutowania nic nie dawało.
Czy on mógłby zbliżyć się do Karinena na koleżeńskiej stopie? Oczywiście. Wychodził z założenia, że przy odpowiednich okolicznościach był w stanie zaprzyjaźnić się z każdym, choć, oczywiście, były takie cechy ludzi, które doprowadzały go do szału, w najlepszym wypadku. Mógłby polubić każdego, nawet takiego gbura jak on, w zależności czy miałby na to ochotę i czy przypadkiem drobne złośliwości nie dawałyby mu większej przyjemności. Oraz, co jest jasne, gdyby druga strona także wykazywała ku temu chęci. Nigdy nie zależało mu na popularności i zdobywaniu znajomych na siłę, to rodziło się naturalnie.
- Och, widzę, że komuś apetyt nie dopisuje. - Powiedział, zezując na jego talerz i wzruszając ramionami. - Uwierz mi, panie kolego, że gdybyś choć raz na jakiś czas się uśmiechnął i nie robił z siebie człowieka-gbura, życie byłoby dla ciebie dużo łatwiejsze. Ale nie bierz tego do siebie.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptySro Mar 13, 2013 10:12 pm

Różnie to z ludźmi było. Bardzo różnie. Być może Fin nie powinien stać się taki, jakim był obecnie. Tylko jaki byłby w tym sens? Żaden. I tak nikt nie byłby w stanie wyobrazić go sobie szczęśliwego, ale tak szczęśliwego, że byłoby to po nim widać. A on nie miał zamiaru wracać do starych lat i radości z niewiadomo czego. Teraz cieszyło go tylko to, kiedy pacjent wyzdrowiał – nawet, jeżeli nie pokazywał tego całym sobą. Rzeczywiście – tylko to sprawiało, że robiło mu się ciepło na serduszku, że niczym jak pan Edelman (z tym, że ten był mugolskim kardiologiem) próbował „zdążyć przed panem Bogiem” (w jego przypadku niegodną śmiercią lub zachcianką Hel z Nifelheimu) i udało mu się to. Radość była o tyle większa, gdy chodziło o ukąszenie jakiegokolwiek węża.

A tak… cóż. Gdyby tylko chciał, być może nie musiałby irytować się obecnością Burtona. Kto wie – może rzeczywiście byliby dobrymi znajomymi po fachu, może to wszystko wyszłoby inaczej. Z tym, że nie wyszło i nie było sensu w zmianie tego… przynajmniej na obecną chwilę. Jyrki czuł się świetnie, mogąc irytować się za każdym razem personom uzdrowiciela z Przypadków Przedmiotowych. W końcu właśnie tak nauczył się żyć i przebywać na tej okrutnej planecie. Nie chciał nikogo w pobliżu siebie… i nie chodziło o odległość w centymetrach, calach, kilometrach lub milach. Nie chciał, żeby na kimś mu zależało, bo nie chciał spotkać się z czymś tak okropnym jak utrata bliskiej mu osoby… ponownie. Odpychał wszystkich, zazwyczaj już na starcie… no, chyba że musiał z kimś jako-tako się porozumieć. Wtedy przydarzały się wyjątki. Z tym, że prędzej lub później były odpychane.

– Masz dobry wzrok – skwitował wypowiedź Babsa Jyrki. – Nie będziesz musiał wydawać pieniędzy na oprawki do okularów – dodał ironicznie. – Ale na psychologa się nie nadajesz. Nie potrzebuję pomocy, nic mi nie jest, chociaż podejrzewam, że powinni tutaj otworzyć oddział dla zbyt empatycznych i pomocnych czarodziei. – Tutaj zerknął na widelec, potem na jedzenie, zamiast patrzeć prosto w oczy kolegi z pracy.
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptySro Mar 13, 2013 10:13 pm

Roześmiał się. Po prostu, zwykle, głośno. Bo było to zabawne stwierdzenie, na serio. Nie pamiętał, aby w ostatnim czasie coś rozbawiło go tak bardzo. Jakaś dziewczyna, siedząca stolik obok i pochmurna niczym sam Jyrki, spojrzała na nich spode łba i wróciła do swojej herbaty. Jednak wzrok personelu wypalał mu dziurę w tyle głowy. Prawdopodobnie nikt nie przypuszczał, iż ktokolwiek może wydawać takie odgłosy w towarzystwie uzdrowiciela od bliskich spotkań z magicznymi stworzeniami.
Patrząc na to, że w ostatnim czasie wszystkim polecał zetknięcie się z lekarzem od głów, choć sam pewnie nigdy nie postawiłby stopy w przybytku tego typu znachora, wypowiedź Karinena mogła być naprawdę komiczna.
- Uwierz mi, mój drogi, jestem ostatnią z ostatnich osób, które aspirują na stanowisko psychologa. Nie umiem słuchać i na wszystko mam dokładnie jedno wyjście. No, może dwa - Uniósł brwi znacząco. - Nie mam zamiaru leczyć twej biednej duszy i biednego umysłu. W moim głębokim poważaniu znajduje się, czy wszyscy mają cię za zarozumiałego buca czy smutnego biedaka. Mam wystarczająco swoich problemów, aby zajmować się jeszcze czyimiś, wystarczy, że muszę wklepywać komuś maść na oparzenia w tyłek. Aczkolwiek, nie przeszkadza mi to w mej drobnej złośliwości. - Patrzył mu w oczy, wciąż się uśmiechając, a wszystko wypowiedział najmilszym, najuprzejmiejszym i najzwyklejszym tonem, jaki posiadał w swojej kolekcji. Tak, to była prawda, to co mówili, że czasem, z czarującego faceta stawał się potwornym dupkiem, tylko i wyłącznie dla własnej, hedonistycznej przyjemności. Może, gdyby zamiast w Ravenclaw, Tiara Przydziału posadziłaby go przy stole Ślizgonów, stałby po drugiej stronie barykady, z maską na twarzy i torturując nieszczęsnych mugoli i mugolaków. Jednak, nie było co gdybać. Stał dokładnie w tym miejscu, w którym stał i nie zapowiadało się aby w najbliższym czasie miała zajść jakakolwiek zmiana. Dupek, nie dupek, ale wciąż obrońca uciśnionych i średnio-pełny altruizmu uzdrowiciel. Mniej więcej.
- Jednak, dziękuję za komplement. Może przyjmę przydomek "Sokole oko", a następnie założę pióropusz i wyjadę na amerykańską prerię, polować na niedźwiedzie i ujeżdżać dzikie konie na oklep.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Mar 18, 2013 2:18 pm

(Pardon, miałam zarąbane te kilka dni na ciągłym uczeniu się lub wojażowaniu z miasta do miasta.)

Dobrze, że Burton nie miał w swoich planach nic w stylu próby jakiejkolwiek pomocy albo czegoś w tym stylu, bo zapewne Jyrki zwyczajnie przywaliłby mu czymś tępym i ciężkim w łeb, niczym jakiś neandertalczyk. Z drugiej strony – była by to dość ciekawa odmiana dla każdego, kto wie jakie są zasady relacji pomiędzy tymi dwoma panami. Jednak tylko dla tych osób trzecich byłaby to jakaś frajda. Dla tych dwóch – pewnie nie.

– I dobrze – odpowiedział Karinen, popijając następnie kawę i ciesząc się – gdzieś tam w środku siebie – z tego, że Babs nie zamierzał wchodzić w jego sprawy, co zwyczajnie oznaczało, że nadal ani jeden, ani drugi nie wiedzą, co było w przyszłości tego a tego. Bardzo dobrze!

Powolnie, bardzo „od niechcenia” zabrał się ponownie za swój obiad, wciąż dłubiąc widelcem to w mięsie, to w jakiejś małej sałatce. Nadal jednak przeszkadzała mu – w pewnym stopniu – obecność Burtona. Kto wie, może Babs wysyłał jakieś dziwne fale, które zakłócały Jyrki’emu umiejętność radzenia sobie w prozaicznych sytuacjach, może po prostu już sam nie miał siły na jedzenie i tylko zmuszał się – nawet nie wiadomo po co. Chociaż… tak… to mogło być to pierwsze, tylko zamiast fal można by było stwierdzić, że chodzi o gębę Burtona, która nigdy się nie zamyka.

– Byłoby mi niezmiernie miło – usta wykrzywiły się nieznacznie w delikatny uśmiech. Och, tak… gdyby Babs ulotnił się z szpitala, nie ważne czy zmieniłby pracę, miasto, czy kraj w którym chciałby mieszkać, Jyrki i tak byłby zadowolony z odpoczynku od tej ciągłej paplaniny. Zdecydowanie.
Powrót do góry Go down
Babs Burton
Czarodzieje
Czarodzieje
Babs Burton


Zajęcie : uzdrowiciel
Liczba postów : 41
Dołączył : 11/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyWto Mar 19, 2013 4:35 pm

Cóż, doprowadzenie Fina do takiego stanu, iż posunąłby się do ręcznych argumentów mogłoby być stosunkowo zabawne - mimo swojej dosyć niepozornej postury, Babs nie raz, nie dwa wdawał się w walki niekoniecznie z użyciem zaklęć i różdżki - jednak, w szpitalu, wysoce niestosowne. Bądź co bądź, nie należał może do ideałów, ale bardzo dbał o profesjonalizm w pracy. Zajmował się ludzkim życiem i zdrowiem, musiał mieć odpowiednie zaufanie pacjentów i pohamowywać większość zapędów. No, prócz miłych, ładnych kobiet, które chętnie łapały jego uwagę, a on z tego korzystał.

Merlinie najwspanialszy, Jyrki przytaknął czemuś co powiedział. Już drugi raz, jeśli ująć ich raczej podobne zdanie na temat tego co dzieje się na Mistrzostwach Świata. Szaleństwo. Na pewno coś się za tym kryło, może trafił do innej rzeczywistości, albo to jakiś dziwny podstęp. Choć, równie tak jak Karinen cieszył się, że nie będzie musiał robić za osobę do wygadania się dla mężczyzny. Niewiele interesowały go jego problemy, mając swoje i nie tylko swoje, i więcej nie mając ochoty na siebie brać. Wystarczył mu Angus i jego dzieciak. I cała niezręczna sytuacja z Catlyn, która doprawiła mu kilku siwych włosów oraz wyrzutów sumienia, wielkością dorównujących Mount Everest.

Wrócił do swojej szarlotki, która znów powoli się kończyła swój żywot na talerzu. Upił łyka kawy, rozglądając się na boki. Zostało mu już parę minut do końca przerwy, ostatnie chwile by nacieszyć się spokojem. Dopił swój napój i dojadł resztę ciasta.

- Miło było porozmawiać, panie Karinen. - Powiedział, wstając. - Życzę udanej reszty dyżu[ru! - Uśmiechnął się przewrotnie. Zaklęciem odesłał wszystkie naczynia na ladę, łącznie z jyrkowym obiadem i nim ten zdążył zareagować, zniknął za drzwiami.

zt.
(Zakańczam, ponieważ do weekendu raczej nie będę miała czasu pisać, a nie chcę Cię blokować)
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyNie Mar 24, 2013 9:11 am

Owszem, walka w szpitalu między dwoma uzdrowicielami byłaby wysoce niestosowna… pewnie zakończyłaby się zawieszeniem lub wyrzuceniem z pracy. Tego Jyrki nie chciał, Babs także, ale… z drugiej strony… naprawdę, to byłoby coś zabawnego i ciekawego w ogóle w samym byciu. Nie mówiąc już o tym, że wszystko zaczęłoby się od głupiej pomocy, ahaha! Jednak Fin z całą pewnością nie chciałby skończyć jako w połowie bezrobotny. Zostałaby mu tylko praca u Olafa… to za mało. On musiał mieć zajęty niemal każdą godzinę swojego życia, inaczej zwyczajnie by zwariował – jak typowy pracoholik. Dlatego to byłoby niemal oczywistym, że Jyrki próbowałby powstrzymać swoje emocje jak najdłużej, ale zapewne z tej dwójki, to on byłby tą osobą, która zaczęłaby walkę na pięści… lub na różdżki.

A to, że Karinen przytaknął w jakimś twierdzeniu Burtonowi, to nic dziwnego. Może był cichy, może być nonkonformistą, ale wciąż miał na tyle racjonalnego rozumu, żeby nie sprzeczać się niemal we wszystkim. Zresztą, zwyczajnie nie widział powodu, żeby zwierzać się Babsowi. No bo po co? Za przeproszeniem, po cholerę? No właśnie. Nie było żadnego powodu, wręcz przeciwnie – była cała masa punktów „przeciw” czemuś takiemu. Nie lubił Babsa, Babs nie lubił go, miał swoje problemy, Babs też, obydwaj mieli robotę na karku… i wiele, wiele, wiele, wiele innych.

– Jasne… – odburknął Jyrki na pożegnanie Babsa i tylko odprowadził go wzrokiem do wyjścia. Teraz mógł w spokoju zjeść swój obiad… ale miał na to naprawdę mało czasu, bo za chwilę miała się skończyć jego przerwa. Ech… mniejsza z jedzeniem. Odsunął od siebie talerz, wciąż pełny jedzenia, dopił kawę i westchnął cicho. Pomyśleć, że jedno spotkanie Burtona na przerwie i zwyczajnie tracił na wszystko apetyt. Uhuhuh… musiałby co nieco w sobie pozmieniać, bo tak to on nie uciągnie. No trudno. Zerknął na zegar, czas się zbierać.

/zt
Powrót do góry Go down
Fitch Cooper
Czarodzieje
Czarodzieje
Fitch Cooper


Zajęcie : Lekarz w Św Mungu
Liczba postów : 28
Dołączył : 07/04/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Kwi 08, 2013 4:35 pm

Nareszcie chwila wytchnienia. No tak wszyscy stażyści jak zwykle gdzieś nawiali. A biedny Coop został jak zwykle sam. Chociaż nie rozpaczał z tego powodu za bardzo. Lubił kiedy miał wolne pole do popisu. I oczywiście wszystkie podziękowania on zbierał. Nie raz słyszał ze strony innych pielęgniarek wyrazy zazdrości, ale on miał to po prostu głęboko w nosie. Dr. Cooper jak codziennie przyszedł tutaj na filiżankę ciepłej kawy. Dobrze jest się rozbudzić. Wziął przy okazji ze sobą parę kart chorób do wypełnienia. Miał ze sobą stetoskop, który zawsze był przewieszony przez jego szyję. Chociaż sam Coop bardzo rzadko z niego korzystał. W końcu był czarodziejem, ale zdarzało się, że trzeba było osłuchać jakiegoś pacjenta, na dodatek uważał, że do twarzy mu w tym. Po za tym od swoich stażystów wymagał dokładnie tego samego. Bardzo szybko po całym szpitalu rozeszła się jego sława. Oraz poszły plotki, że ciężko się z nim pracuje, ależ to przecież bzdura. Coop to bardzo miły człowiek. A to, że inny zazdrością mu jego umiejętności to już ich sprawa. Tak więc Pan doktor wziął parę łyków kawy i wziął się za uzupełnianie kart. Podpisał kilka zwolnień ze szpitala, i kilka innych tego typu pierdół.
Powrót do góry Go down
Lily Potter
Czarodzieje
Czarodzieje
Lily Potter


Zajęcie : stażystka w Mungu
Liczba postów : 108
Dołączył : 12/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Kwi 08, 2013 5:20 pm

Proszę państwa, nie należy bagatelizować słynnych francuskich powiedzeń, bowiem chcieć to rzeczywiście móc. Od kilku dni, kiedy udało jej się wrócić na przerwany wcześniej staż, starała się wypełniać swoje obowiązki znacznie bardziej sumiennie niż niegdyś. Być może to właśnie pobyt w domowym więzieniu odrobinę zmienił jej podejście do ratowania ludzi, lecz ostatecznie każdego dnia z wysoko uniesioną głową, wychodziła naprzeciw powierzonym jej zadaniom. Akurat tego dnia zmuszona była przemieszczać się pomiędzy piętrami, gdyż jej przełożony wiecznie konsultował się z uzdrowicielem z innego oddziału. Dla kobiety w ciąży było to trochę męczące, ale z zaciśniętymi mocno wargami przekazywała każde wypowiedziane słowo. Teraz w swoim lekko opinającym brzuch kitlu, tłumaczyła w herbaciarni rodzinie jednego z pacjentów zalecenia podjęte względem niego. Nie mogła zdradzić zbyt wielu informacji, ale starała się choćby krótkim uśmiechem pocieszyć zmartwione osoby i zapewniała o wykształceniu i precyzji pracujących w Mungu uzdrowicieli. Po dosyć męczących wyjaśnieniach działań poszczególnych eliksirów w końcu zostawiono ją samą, a Lily odetchnęła głośno, kierując swój wzrok w kierunku wystawionych ciast. Na specjalnie urządzoną kolację w domu nie miała co liczyć, więc szybko kupiła różową kostkę lodu o smaku lodów kokosowych i już chciała przysiąść się do siedzących nieopodal stażystów z innych oddziałów, kiedy jak na nieszczęście zauważyła w pomieszczeniu doktora Coopera.
- Merlinie, dlaczego znowu ja? - jęknęła cicho, spoglądając na swój szpitalny uniform. Jeszcze zostałaby oskarżona przez swojego przełożonego o to, że zamiast zajmować się pacjentami, chodzi na herbatki na najwyższe piętro. On już byłby w stanie udowodnić to przed innymi, paskudny tyran. Jednak pani Potter akurat przed dziesięcioma minutami skończyła swój czas pracy, więc teoretycznie mogła robić, co chciała. Tak, teoretycznie. Praktycznie powinna podejść do doktora i grzecznie się z nim pożegnać. Cóż, wkrótce ruszyła w jego kierunku.
- Doktorze, karty pacjentów przywiezionych przed południem wypełniłam, więc należy je już tylko podpisać. Razem z Verą sporządziłyśmy zapas eliksiru wiggenowego i jeżeli to już wszystko, to chciałabym wrócić do domu - zameldowała się naprzeciwko niego, z rękami schowanymi za plecami. Nie chciała mu się narzucać, bądź w jakikolwiek sposób narażać. Być może miła Lily mogła zdziałać nieco więcej, niż kwestionująca jego decyzje, pani Potter.


Ostatnio zmieniony przez Lily Potter dnia Pon Kwi 08, 2013 5:50 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Fitch Cooper
Czarodzieje
Czarodzieje
Fitch Cooper


Zajęcie : Lekarz w Św Mungu
Liczba postów : 28
Dołączył : 07/04/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Kwi 08, 2013 5:40 pm

Fitch akurat dopijał resztę swojej kawy, kiedy Lily do niego podeszła. Od razu uśmiechnął się lekko do niej. Cóż on sam się za sadystę nie uważał. Był jaki był, ale sadystą nie był.
- Cześć Lily. Dawno ciebie nie widziałem - Powiedział i podpisał ostatnie zwolnienie ze szpitala. Zamknął karty, a pióro zamknął specjalną zatyczką, i schował je do kieszeni kiltu.
- Dobrze, zajmę się tym, jednak na twoim miejscu zastanowił bym się czy na pewno chcę iść do domu. Nie odbierz mnie źle, ale dzisiaj, naprawdę dzisiaj. Sama widzisz co się dzieje na oddziałach. Tak na marginesie. Miałem dzisiaj tyle pacjentów. Z najróżniejszymi dolegliwościami. I chcę zwrócić uwagę na to, że ani żadnej stażystki, ani pielęgniarki nie było przy mnie. - Powiedział i wcisnął dziewczynie karty pacjentów.
- Zrozum stażystki muszą się uczyć. W końcu kiedyś będziesz też lekarzem. No chyba, że całe życie chcesz spędzić na wypełnianiu tylko kart pacjentów, i uzupełnianiu zapasów eliksirów. Powinnaś była być pierwsza już przy lekarzu i zdawać mu relacje z tego kogo ma zbadać. A dzisiaj ja musiałem odebrać pacjentów, przeprowadzić diagnozę no i jeszcze zlecić wykonanie różnych badań. A z tego co pamiętam to leży w granicach twoich obowiązków - Cóż taka była prawda, dobrze, że jeszcze nie przedstawił jej hierarchii jaka panuje w szpitalu.
Powrót do góry Go down
Lily Potter
Czarodzieje
Czarodzieje
Lily Potter


Zajęcie : stażystka w Mungu
Liczba postów : 108
Dołączył : 12/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Kwi 08, 2013 6:53 pm

Delikatny, grzecznościowy uśmiech skierowany w stronę rudowłosej stażystki bardzo szybko został przez nią dogłębnie przeanalizowany. Wydawało jej się, że właśnie teraz wszystkie jej modlitwy zostały wysłuchane, a promyczek nadziei na spędzenie chociaż jednego wieczoru bez towarzystwa przeróżnych podań czy instrukcji do sporządzenia coraz trudniejszych eliksirów akurat nadszedł. Trzeba przyznać, że doktor Cooper przynajmniej w pewnych szpitalnych środowiskach nie cieszył się zbytnim poważaniem. Nigdy nie był w pełni usatysfakcjonowany z pracy swoich podwładnych, co zaczęło owocować wyraźną niechęcią w stosunku do niego. Lily stała wyprostowana, chociaż ręce powoli zaczynały jej się pocić. A może tylko wydawało jej się, że zauważyła uśmiech? Tak, prawdopodobnie tak było. I wtedy zaczął się istny horror. Oskarżenia pod jej adresem aż wysypywały się z jego ust. Czyli wychodziło na to, że to ona znowu jest ta zła, która nic nie robi, a uzdrowiciel sam musi wojować z nieprzewidywalnymi chorobami. Ale przecież prawda była inna, ale doktor Cooper jak zwykle tego nie zauważał.
- Przepraszam bardzo, ale nie jestem jedyną stażystką w szpitalu. Akurat dzisiaj, jak pan trafnie zauważył, przywieziono wielu nowych pacjentów, a doktor Richards poprosił o pomoc... - nie była osobistą asystentką doktora. Musiała spełniać zalecenia innych magomedyków, a wszelkie pretensje kierowane pod jej adresem były zwyczajnie niedorzeczne. A mówi się, że w Wielkiej Brytanii już wieków nie ma problemu niewolnictwa. Kiedy karty zostały jej wciśnięte prosto w ramiona, mimowolnie przez chwilę im się przyglądała. Było ich całkiem sporo. Pięknie, czyli znowu będzie musiała zostać po godzinach. Lily i ta jej życzliwość i dobre wychowanie.
- Ja to naprawdę rozumiem i bardzo doceniam to, co pan dla mnie robi - darowała sobie całą resztę, by przypadkiem nie doprowadzić do niespodziewanej kłótni. I tak czuła na sobie wzrok innych stażystów, którzy z drugiego końca sali bacznie jej się przyglądali - Jednak proszę mnie zrozumieć. Praca w szpitalu jest dla mnie bardzo ważna, ale teraz muszę zająć się rodziną - chciała w ten sposób wydobyć od niego jakieś zrozumienie dla jej obecnego stanu. Kochała to co robiła, ale przecież nie mogła zajmować się przez cały czas obowiązkami stażysty.
Powrót do góry Go down
Fitch Cooper
Czarodzieje
Czarodzieje
Fitch Cooper


Zajęcie : Lekarz w Św Mungu
Liczba postów : 28
Dołączył : 07/04/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Kwi 08, 2013 7:06 pm

I ponownie na twarzy Coop'a pojawił się delikatny uśmiech. Tak właśnie zachowują się osoby kiedy są zbyt pewne siebie. Chociaż w jego wypadku to nic dziwnego. Nie raz można było przeczytać o nim różne artykuły które opisywały go jako najlepszego lekarza.
- Lily, ja wszystko skarbie rozumiem. W końcu ja też kiedyś byłem na twoim miejscu, ale za pewne wiesz, że obowiązkiem stażystki jest po prostu pomagać jak to tylko możliwe, jeżeli osobiście nie mogłaś się zgłosić mogła przynajmniej przysłać kogoś. To chyba nie jest aż takie trudne. - Powiedział i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Popatrzył na nią i wziął głęboki wdech.
- Jeżeli dla ciebie ta praca jest tak istotna. Też powinnaś była wiedzieć, że na tej służbie jest się cały czas. Niestety w tym zawodzie nie ma wiele czasu na rodzinę. Kiedy dostajesz wezwanie rzucasz wszystko co masz i lecisz na szybko do szpitala. Lily ja nie mówię, że jesteś złą stażystką, mogę powiedzieć więcej nawet bardzo dobrze rokujesz, ale nadal wydaje mi się, że nie do końca rozumiesz jak ważnego i odpowiedzialnego zdania się podjęłaś - Powiedział i wyciągnął swój mały notatnik. I otworzył na jakimś rysunku.
- Widzisz ty niestety zajmujesz tutaj jak na razie najniższe miejsce. I twoim obowiązkiem jest niestety latać za lekarzami, dawać im sprawozdanie, i zlecać innym takie badania jakie oni zlecili. Ewentualnie podać jakiś eliksir, albo coś w tym stylu - Trzeba przyznać, że miał to naprawdę wszystko bardzo dobrze rozrysowane.
- Natomiast lekarze, zajmują najwyższe stanowisko. Oni badają, mówią wam stażystką co macie zlecić, itp - Powiedział i schował notatnik do kieszeni fartucha.
Powrót do góry Go down
Lily Potter
Czarodzieje
Czarodzieje
Lily Potter


Zajęcie : stażystka w Mungu
Liczba postów : 108
Dołączył : 12/03/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Kwi 08, 2013 7:53 pm

Oczywiście pani Potter mogła się ze wszystkiego tłumaczyć, ale to i tak by nic nie zmieniło. Być może nawet usłyszałaby jeszcze więcej zarzutów pod swoim adresem, czego nie mogłaby przeboleć. Tak długo i uparcie walczyła o możliwość odbywania stażu w szpitalu, podczas godzin spędzanych w pracy całkowicie oddawała się obowiązkom i nawet przez chwilę jej myśli nie krążyły wokół tematów niezwiązanych z miejscem jej zatrudnienia. Każde słowo wypowiedziane spokojnym, najprawdopodobniej wypracowanym już tonem przez uzdrowiciela, dostarczało jej kolejnych głębokich ran, które powoli niszczyły w dziewczynie zamiłowanie do eksperymentowania w dziedzinie eliksirów i pragnienie, by w owych mrocznych czasach odsetek ludzi poległych za marzenia o świecie bez agresji powoli się zmniejszał. Było jej naprawdę ciężko, ale twardo wytrzymywała przeszywające ją spojrzenie oczu doktora. Nagle przypomniały jej się opowieści Jamesa, który szkoląc się na aurora co jakiś czas brał udział w procesach sądowych. Wydawało się Lily, że teraz ona odgrywa postać oskarżonego, tyle że pozbawionego prawa po obrony.
- Ależ ja jestem świadoma odpowiedzialności. Ten staż jest dla mnie wielką nagrodą i naprawdę jestem panu wdzięczna za te cenne lekcje, ale dla mnie rodzina zawsze będzie priorytetem - czasami jej się wydawało, że morderczy pęd pracy zwyczajnie niszczył ludzi, zamieniając ich w namiastkę człowieczeństwa, niewrażliwą na cokolwiek innego poza wykonywanym zawodem. Kiedy Cooper przedstawił jej jakieś rysunki w powypisywanymi nazwiskami pracowników szpitala, Lily jedynie zwróciła uwagę na osobę umieszczoną na samym dole. Potter. Przez chwilę szukała na kartce nabazgranego słowa Evans, lecz szybko przypomniała sobie, że teraz nazywa się inaczej. Była w szoku. A więc oceniono ją najgorzej ze wszystkich. Ten cały trud włożony w budowę św. Munga pozostał niezauważony. Pani Potter, by uporać się z tą klęską na chwilę przymknęła oczy, próbując się uspokoić.
- Proszę mi wybaczyć, ale ja nigdy nie chciałam zostać lekarzem. W ten sposób nazywa się uzdrowicieli w świecie mugoli - musiała odgryźć się w jakiś sposób. Na szczęście Lily zbyt dobrze znała ten drugi świat, więc dla niej owa różnica była istotna. Wydawało jej się, że w ten zręczny sposób udało jej się w pewien sposób zranić pana Coopera. Najwyraźniej w ten sposób mogła obronić swoje imię.
Powrót do góry Go down
Fitch Cooper
Czarodzieje
Czarodzieje
Fitch Cooper


Zajęcie : Lekarz w Św Mungu
Liczba postów : 28
Dołączył : 07/04/2013

Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki EmptyPon Kwi 08, 2013 8:13 pm

- Lekarz w świecie mugoli również ratuje życie. Podobnie jak my tu i teraz. I nawet taki mugol zdaje sobie doskonale sprawę z tego, jak ważną odgrywa pozycję. - Owszem nie uszło uwadze Coop'a to, że Lily patrzyła na swoje nazwisko które było zapisane na samym dole.
- Lily nie przejmuj się tym. Naprawdę nie mówię, że źle się z tobą pracuje. Tylko chwilami mam wrażenie, że nie myślisz. Masz szeroką wiedzę na różne tematy, i to mi się podoba, ale włóż jeszcze odrobinę wysiłku w to co robisz, a będzie naprawdę super - Powiedział i zabrał jej karty pacjentów.
- Dobra, zrobiłaś co miałaś zrobić, więc idź do domu. Skończę to za ciebie. Jutro będziesz mi potrzebna, tak gdzieś od południa. Więc nie włócz się nigdzie po szpitalu - Powiedział i rzucił karty na stół. Cóż może lepiej poznać, odrobinę Lily.
- Nie chcesz się napić kawy ze mną, ja i tak siedzę tutaj jeszcze kilka godzin. - Miał przerwę więc dlaczego nie wykorzystać jej jakoś lepiej, niż na siedzeniu samotnie w knajpie. Lepiej jest zawsze z kimś pogadać.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Stoliki Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki   Stoliki Empty

Powrót do góry Go down
 
Stoliki
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Stoliki
» Stoliki
» Bar & stoliki
» Bar & stoliki

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Wizarding War :: Londyn :: . :: Piąte piętro-
Skocz do: